W polskim sklepie w holenderskiej miejscowości Beverwijk pod Amsterdamem doszło do kolejnej eksplozji. Wybuch był słyszany około godziny 4.30 nad ranem. Policja informuje, że eksplozja zniszczyła fasadę sklepu Biedronka, są też szkody w środku lokalu. Wybuch był silniejszy, niż ten, do którego doszło 9 grudnia w tym samym sklepie.
Jest to czwarta eksplozja w polskich sklepach o nazwie Biedronka w Holandii. 8 grudnia na skutek wybuchów zostały uszkodzone dwa polskie supermarkety w Aalsmeer na przedmieściach Amsterdamu i w miejscowości Heeswijk-Dinter. Dzień później doszło do eksplozji w Beverwijk. Nikomu nic się nie stało, ale jeden ze sklepów całkowicie spłonął.
Sklepy nie są częścią sieci i nie mają nic wspólnego ze sobą (ani z supermarketami w Polsce) poza nazwą. Właścicielem dwóch z zaatakowanych sklepów - w Beverwijk i w Aalsmeer - jest przedsiębiorca Mohamed Mahmoed. W rozmowie z mediami mówił, że jego zdaniem za atakami stoi konkurencja. Mężczyzna prowadzi sklepy razem z bratem. Sklep w Beverwijk miał dopiero zostać otwarty i przed pierwszym dniem pracy został zaatakowany.
- Nie mam pojęcia, dlaczego to się dzieje. Otworzyłem biznes w Heeswijk-Dinther rok temu, a teraz jest kompletnie zniszczony - powiedział Shawn Rabati Mahmoud, właściciel trzech innych sklepów. Dwaj właściciele polskich sklepów mają iracko-kurdyjskie pochodzenie i to samo nazwisko, ale nie są spokrewnieni i nie znają się. Używają nazwy polskiego sklepu, bo jest kojarzona wśród klientów - opisuje serwis ad.nl.
Ministerstwo spraw zagranicznych RP zwróciło się do ambasady Holandii w Polsce z wyrazami zaniepokojenia, oczekiwaniem szczegółowego i pilnego śledztwa w sprawie i oczekiwaniem zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom Polski. Służby konsularne w Holandii są w kontakcie z miejscowymi władzami.