Informację o pierwszym wybuchu, do którego doszło w mieście Aalsmeer na północy Holandii, służby otrzymały około godz. 3 rano. Jak informuje portal nltimes.nl, świadkowie powiedzieli ratownikom, że po początkowej eksplozji nastąpiło, słychać było kilka mniejszych huków. Pożar ugaszono około 4:20.
Policja poinformowała później, że w wyniku eksplozji całkowitemu zniszczeniu uległ supermarket, a także zaparkowany obok samochód. Strażacy ewakuowali kilka mieszkań znajdujących się nad sklepem. Dwóm osobom pomocy medycznej udzielono na miejscu.
Mohamad Mahmoed, właściciel sklepu w Aalsmeer powiedział mediom, że nie wie, kto mógł stać za atakiem, bo nie ma żadnych wrogów i nie otrzymywał wcześniej pogróżek. Mężczyznę o 3:10 nad ranem obudził system alarmowy. Gdy włączył podgląd kamery, wszystko było czarne. Chwilę później zadzwonili do niego sąsiedzi sklepu, by poinformować o wybuchu.
Drugi wybuch miał miejsce w centrum handlowym w mieście Heeswijk-Dinther, oddalonym od Aalsmeer o ok. 100 km. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać, że fasada polskiego sklepu została całkowicie zniszczona w wyniku eksplozji. O pożarze strażaków zawiadomiono po godz. 4. W trakcie akcji gaśniczej ewakuowano 20 osób.
Według publicznej telewizji NOS wybuch był tak silny, że uszkodzone zostały również sklepy restauracja i apteka znajdujące się po drugiej stronie ulicy.
Jak dotąd policja nie informuje o jakimkolwiek związku między dwoma eksplozjami w polskich sklepach. Sklepy noszą tę samą nazwę - Biedronka - jednak nie mają związku ani z siecią sklepów w Polsce, ani one nie są związane ze sobą. Nazwę tę wykorzystuje wiele polskich sklepów w Holandii.