Koreańsko-chińska wojna o kimchi. Padły oskarżenia o "kradzież kultury"

Internauci z Chin i Korei Południowej prowadzą ożywiony spór na temat pochodzenia kimchi. Został on wywołany zaraz po tym, jak określono międzynarodowy standard produkcji chińskiej kiszonej kapusty pao cai. Sprawą zainteresował się nawet koreański resort rolnictwa.

Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) jakiś czas temu wydała nowe regulacje w sprawie produkcji chińskich kiszonych, solonych warzyw o nazwie pao cai. Spór rozpoczął się od publikacji chińskiego dziennika "Global Times", który napisał, że jest to "międzynarodowy standard przemysłu kimchi, w którym wiodą Chiny".

Milan Lucanský Słowacja. Były szef policji zatrzymany. Jest podejrzewany o korupcję

Koreańczycy zarzucają Chińczykom "kradzież" kimchi

Społeczność koreańskich internautów, a także tamtejsze media uznały tego typu publikacje są próbą "kradzieży" kimchi. Użytkownicy popularnego w Korei serwisu internetowego Naver głośno wyrazili swoje niezadowolenie, twierdząc, że jest to "kradzież kultury" - donosi Agencja Reutera.

Oskarżenia pod adresem Chin przyjmują jeszcze poważniejszą formę. Niektórzy internauci stwierdzili nawet, że była to "próba przejęcia dominacji na świecie", zaś jeszcze inni uznali, że Pekin stosuje "przymus gospodarczy". Pojawiały się również głosy, że "Chiny mogłyby wymyślić nawet, że stworzyły pizzę".

W sprawę zaangażowało się nawet koreańskie ministerstwo rolnictwa. W specjalnym oświadczeniu resort wyjaśnił, że "niewłaściwe jest donoszenie o certyfikacie bez odróżniania kimchi od pao cai z chińskiej prowincji Syczuan".

Media określają całą sytuację "paradoksem kimchi"

Zgodnie z regulacjami ISO, certyfikat nie jest w żadnym stopniu powiązany z kimchi. Chińscy internauci są jednak zdania, że potrawa ta jest tradycyjnym przysmakiem Chin i uważają, że większość spożywanego w Korei Południowej kimchi jest produkowana właśnie w ich kraju.

Valéry Giscard d'Estaing Valéry Giscard d'Estaing nie żyje. Były prezydent Francji miał 94 lata

Zdaniem koreańskiego dziennika "Korea Times" doniesienia chińskiej prasy o rzekomej "kulturalnej prowokacji" są zdecydowanie przesadzone. Używane są również sformułowania jak "paradoks kimchi", jakim media nazywają dużą ilość importowanego z Chin przysmaku.

Zobacz wideo Oko na świat. Czy Chiny zostaną gospodarczym zwycięzcą pandemii?
Więcej o: