Jak informuje agencja Associated Press, niektóre z norek pogrzebanych w zachodniej Danii zaczęły wyłaniać z płytkich grobów. Powodem są gazy gromadzące się w zwłokach i powodujące ich puchnięcie. W najgorszym przypadku takie zwierzę może zostać wręcz wypchnięte na powierzchnię.
Norki chowane są w rowach o głębokości 2,5 metra i szerokości 3 metrów. Pierwsza warstwa martwych zwierząt przykrywana jest kredą, następnie kładziona jest kolejna, którą również zasypuje się kredą, a później już ziemią.
Lokalne służby wyjaśniają, że zjawisko może występować szczególnie tam, gdzie ziemia jest piaszczysta. Norki, które zaczęły pojawiać się na powierzchni, są grzebane w innych miejscach. Jak podaje "The Guardian", zwłoki zasypuje się także dodatkową porcją ziemi.
Przed kilkoma dniami duński minister żywności, rolnictwa i rybołówstwa Mogens Jensen złożył rezygnację z urzędu. Powodem dymisji ministra była decyzja podjęta 4 listopada, która bez umocowania ustawowego pozwoliła na ubój wszystkich norek w kraju ze względu na to, że zwierzęta mogą być nosicielami koronawirusa. Powodem tej decyzji było odkrycie, że w ciałach norek wirus Sars-Cov-2 mutuje.
Jak podała w ubiegłym tygodniu agencja Reuters, państwowy instytut zajmujący się chorobami zakaźnymi w Danii przekazał, że od 15 września nie wykryto ani jednego nowego zakażenia związanego z nowym szczepem koronawirusa. Według duńskich badaczy nowy wariant SARS-CoV-2 "prawdopodobnie wyginął".
Dania jest największym na świecie producentem futra z norek. Branża licząca 1000 gospodarstw zatrudnia 6 tysięcy osób. Do tej pory wybito ok. 10 milionów z 17 milionów norek.