Rosyjscy youtuberzy Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoljarow słyną z żartów polegających na podawaniu się w trakcie rozmów telefonicznych ze światowymi przywódcami i celebrytami za ważne osobistości świata polityki. Rosjanie dodzwonili się już do Borisa Johnsona, Emmanuela Macrona, Andrzeja Dudy, Berniego Sandersa, księcia Harrego czy choćby Eltona Johna. Tym razem ofiarą rosyjskich komików stał się premier Kanady, Justin Trudeau.
BBC informuje, że do rozmowy pomiędzy Trudeau i fałszywą Gretą Thunberg doszło w styczniu bieżącego roku. Biuro premiera Kanady podkreśliło, że to nie był pierwszy telefoniczny żart wymierzony w jednego ze światowych przywódców. "Rozumiem, że masz dużo pracy i mało czasu na rozmowę z młodą dziewczyną, ale jestem bardzo zaniepokojona narastającym międzynarodowym kryzysem" - w ten sposób rozpoczęła rozmowę fałszywa Greta Thunberg.
Do konwersacji doszło zaledwie kilka dni po tym, gdy w Iranie zestrzelono samolot ukraińskich linii lotniczych, w którym zginęło 57 obywateli Kanady. Zestrzelenie samolotu wywołało wzrost napięć pomiędzy Iranem i Stanami Zjednoczonymi. Od kilku dni premier Trudeau odbierał telefony z kondolencjami od światowych liderów.
W dalszej części rozmowy Trudeau rozmawia z fałszywą Gretą Thunberg o deeskalacji napięć, pozycji NATO, plotkach o zamieszkaniu brytyjskiej pary książęcej w Kanadzie oraz walce ze światowym terroryzmem. Na radę, aby "opuścić NATO, porzucić broń, zbierać kwiaty i uśmiechać się do natury", Trudeau zareagował, dziękując za "słowa pełne emocji".
W czasie rozmowy premier Kanady wspomniał również, że rozumie silne emocje, jakie niektóre osoby mogą żywić w stosunku do Donalda Trumpa. Podkreślił jednak, że jego obowiązkiem jest współpraca ze światowymi liderami, którzy zostali wybrani przez obywateli swojego kraju.
Kiedy współpracowniczka rosyjskich komików poprosiła o zapoznanie z Terrancem i Phillipem, fikcyjnym duetem kanadyjskich komików znanym z serialu animowanego "South Park", Justin Trudeau zorientował się, że jest obiektem żartu i zakończył rozmowę.
Ofiarą żartu rosyjskich komików stał się w lipcu prezydent Andrzej Duda. Jeden z satyryków podał się w czasie rozmowy za sekretarza generalnego ONZ António Guterresa. Rozmówca pogratulował Andrzejowi Dudzie ponownego zwycięstwa w wyborach prezydenckich oraz poprosił o komentarz do m.in. relacji Andrzeja Dudy z Donaldem Tuskiem oraz Polski z Ukrainą.
Prezydent Duda stwierdził, że Donald Tusk go nie lubi, a jego oskarżenia o dyskryminację osób LGBT są bezpodstawne. - Nie dyskryminuję ich, naprawdę, mam duży szacunek dla każdego człowieka. Była w Polsce spora dyskusja w trakcie prezydenckiej kampanii na temat ruchu LGBT, adopcji i małżeństw osób tej samej płci - powiedział Duda.
Prezydent wspomniał również, że w Polsce nie ma żadnej dyskusji o odzyskiwaniu dawnych terenów II Rzeczpospolitej, które dzisiaj należą do Ukrainy, a Wołodymyr Zełenski to "dobry człowiek". Największe kontrowersje wzbudzała jednak wypowiedź Dudy o tym, że głównym źródłem koronawirusa w Polsce "mogłaby być Ukraina", ponieważ w Polsce przebywa wielu Ukraińców.