Ludzie przynieśli na pożegnanie Ramana Bandarenki wieńce kwiatów z biało-czerwono-białymi wstążkami nawiązującymi do koloru białoruskiej flagi historycznej. Przed świątynią ustawiła się kilkusetmetrowa kolejka osób, które chcą pożegnać opozycjonistę.
Zebrani oddali hołd zmarłemu poprzez uniesienie rąk z kwiatami. Niektórzy palce ułożyli w geście Victorii. Potem zaczęli skandować hasła "Niech żyje Białoruś" lub "Nie zapomnimy! Nie wybaczymy!". Kierowcy przejeżdżających aut użyli klaksonów na znak solidarności.
Raman Bandarenka zmarł tydzień temu w szpitalu, dokąd został przewieziony z komisariatu milicji mocno pobity. Został zatrzymany na tak zwanym Placu Przemian w Mińsku, gdzie zbierają się sympatycy opozycji. Władze próbowały forsować wersję, że wdał się w bójkę i był pod wpływem alkoholu. Jednak w szpitalnym laboratorium w jego organizmie nie wykryto śladów alkoholu.
Aresztowany został lekarz, który miał udostępnić mediom kartę pacjenta z wynikami badań krwi i dziennikarka, która opisała sytuację. Rozgłośnia Radio Swaboda informuje, że dotychczas nie wszczęto sprawy karnej w związku ze śmiercią opozycjonisty.
"Białoruś pożegnała Ramana Bandarenkę. Łukaszenka skomentował pojawienie się nagrań rozmów telefonicznych, z których wynika, że związek z jego śmiercią mają osoby z otoczenia Łuki m.in, rzecznik prasowa. "Poczekajcie do następnego tygodnia. Będzie ciekawie" - napisał na Twitterze Andrzej Poczobut, dziennikarz i członek zarządu głównego Związku Polaków na Białorusi.