31-letni zwolennik opozycji został najpierw napadnięty przez kilku ludzi w cywilnych ubraniach, następnie przewieziony na posterunek milicji. Potem ze śladami licznych pobić trafił do szpitala, gdzie zmarł. Największy białoruski portal TUT.By opublikował nazwiska mężczyzn, którzy mieli uczestniczyć w napaści. Że sprawcami mogą być powiązany ze Specnazem sportowiec oraz biznesmen.
W południe w niedzielę przeciwnicy Alaksandra Łukaszenki organizują demonstracje. Duże grupy ludzi zebrały się w pobliżu stacji metra Puszkińska w Mińsku. Na dwie godziny przed rozpoczęciem demonstracji w Mińsku przestał pracować mobilny internet. Zamkniętych zostało 14 stacji metra, czyli niemal połowa z istniejących. Zablokowana została droga wjazdowa od strony Grodna.
Tym samym utrudnione dojście na demonstrację mają mieszkańcy peryferyjnej dzielnicy Kamienna Horka, gdzie mieszka przede wszystkim młodzież. Po ulicach jeżdżą milicyjne mikrobusy z przyciemnionymi szybami, z których co pewien czas wysiadają funkcjonariusze OMON-u, próbując rozpędzać mniejsze grupy demonstrantów. Zatrzymano już co najmniej kilkadziesiąt osób.
Dziennikarz i aktywista Franak Wiaczorka publikuje na Twitterze nagrania dokumentujące brutalność milicji. Jak zwraca uwagę, mimo brutalnych interwencji protestujący nie ustępują.
Manifestanci zebrali się w różnych częściach Mińska, m.in. Plac Zmian, nieopodal którego żył Bandarenka. Na innych nagraniach widać, że milicja używa granatów hukowych.
Portal bielsat.eu relacjonuje: "milicjanci polują na ludzi w okolicach stacji metra Puszkinskaja".
Do stolicy prawdopodobnie ściągnięte zostały siły milicyjne z prowincji, gdyż przynajmniej na razie bez przeszkód ludzie zbierają się w innych miastach: Witebsku, Lidzie, Mołodecznie, Soligorsku i Żodzina.