Mike Pompeo, który od 2018 jest sekretarzem stanu USA w administracji prezydenta Donalda Trumpa, został zapytany podczas konferencji prasowej o kontakty ze sztabem Joe Bidena i o to, czy Departament Stanu przygotowuje się do współpracy z zespołem ds. transformacji administracji w Białym Domu.
Pompeo odmówił uznania wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich i stwierdził, że w najbliższym czasie odbędzie się "płynne przejście do drugiej administracji Donalda Trumpa" podczas jego kolejnej kadencji w Białym Domu. - Jesteśmy gotowi. Świat obserwuje, co się tutaj dzieje. Dokończymy liczenie głosów. Jestem przekonany, że policzymy - i musimy policzyć - każdy legalny głos - dodał na konferencji Pompeo. Można to zobaczyć na poniższym nagraniu:
Jego słowa wywołały oburzenie w mediach społecznościowych. "Pewnie zaraz niektórzy powiedzą, że Pompeo żartował. Sekretarz Stanu USA nie powinien żartować na temat takich spraw" - napisał korespondent "New York Magazine". "Strasznie głupie i destrukcyjne słowa Pompeo. Joe Biden wygrał wybory i zostanie następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Cały świat to wie. Nigdy nie zapomnijcie, że Pompeo to zrobił" - stwierdził Mike Follman z "National Affairs".
Amerykańscy publicyści zwracają uwagę, że Pompeo zlekceważył jednocześnie pytania o potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego wynikające z opóźnionego przekazania władzy przez Trumpa, który na podstawie liczby głosów spływających z poszczególnych komisji został przez największe amerykańskie media okrzyknięty nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Pogratulowała mu też większość światowych przywódców, bo według danych przewaga oddanych na niego głosów jest tak duża, że Trump nie ma już szans na odrobienie strat.
Prezydent Donald Trump zarzuca sfałszowanie wyborów w niektórych stanach oraz wzywa do ponownego przeliczenia głosów i podjęcia działań prawnych. Nie podaje jednak szczegółów, które mogłyby potwierdzić prawdziwość rzucanych przez niego oskarżeń.
Czytaj też: USA. Fox News przerywa wystąpienie rzeczniczki Trumpa. "Nie mogę spokojnie tego pokazywać"