W 2018 roku Joe Biden adoptował ze schroniska szczeniaka, który w swoim pierwszym domu narażony był na szkodliwe toksyny - podaje portal Washingtonian. Polityk ma też starszego psa imieniem Champ, którego nabył z hodowli w 2008 roku. Oba zwierzaki w styczniu wprowadzą się z nim do Białego Domu, o ile Biden - a wszystko na to wskazuje - okaże się faktycznym zwycięzca wyborów prezydenckich w USA.
Przez ostatnie cztery lata w Białym Domu nie mieszkało żadne zwierzę. Donald Trump zerwał w ten sposób z tradycją trwającą od ponad wieku, czyli posiadania przez głowę państwa jakiegoś pupila - zauważa cytowany przez "The New York Times" historyk Andrew Hager.
Joe Biden jest wielkim fanem psów. W jego mediach społecznościowych znaleźć można wiele zdjęć, przedstawiających go w rodzinnej atmosferze w towarzystwie żony i ich dwóch owczarków niemieckich.
Jednym z haseł kampanii wyborczej Bidena było "Let's put dogs back in the White House", co można tłumaczyć jako "Przywróćmy psy do Białego Domu".
Również prawdopodobna przyszła wiceprezydent, Kamala Harris, mimo iż sama nie posiada żadnego zwierzaka, nie kryje swojej miłości do psów:
Wciąż trwa liczenie głosów i nie ma jeszcze oficjalnych wyników wyborów prezydenckich w USA, które odbyły się 3 listopada. Jednak w ostatnią sobotę najważniejsze amerykańskie media podały informację o tym, że to Joe Biden najprawdopodobniej zostanie nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Oficjalny wybór głowy państwa powinien zostać potwierdzony w grudniu, kiedy to elektorzy oddadzą głosy na konkretnego kandydata. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowy prezydent USA zostanie zaprzysiężony 20 stycznia, w obecności prezesa Sądu Najwyższego.