Alaksandr Łukaszenka skomentował wybory prezydenckie w USA podczas ceremonii oficjalnego otwarcia elektrowni atomowej w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim. Jego słowa przytoczyła białoruska agencja informacyjna BELTA.
- Bastion demokracji... . Spójrzcie, co się dzieje z tymi wyborami. To wstyd, kpina z demokracji - mówił Łukaszenka.
Przywódca Białorusi powiedział także, że nie może się doczekać reakcji krajów zachodnich i OBWE na wybory w Stanach Zjednoczonych. Ironizował, pytając, czy zażądają one od USA przeprowadzenia wyborów na nowo, tak jak to miało miejsce w przypadku wyborów prezydenckich na Białorusi.
- Bardzo interesujące byłoby zobaczyć, jak Niemcy, Francuzi, te superdemokratyczne kraje, Anglosasi i inni zażądają ponownych wyborów. Mogę to powiedzieć już teraz: nic nie zrobią, będą się bali zrobić cokolwiek. Ale to wstyd, upokorzenie Amerykanów, jakiego nie mogli sobie wyobrazić - mówił Łukaszenka o wyborach w USA.
Tymczasem wybory prezydenckie na Białorusi odbyły się 9 sierpnia 2020. Według oficjalnych danych podanych przez Centralną Komisję Wyborczą wygrał je Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów. Zwycięstwa Łukaszenki nie zaakceptowała znaczna część społeczeństwa, uznając wybory za sfałszowane, co stało się przyczyną masowych protestów, które trwają już ponad trzy miesiące. Wyników sierpniowych wyborów na Białorusi nie uznały m.in. państwa Unii Europejskiej, a NATO, ONZ i OBWE wyraziły zaniepokojenie sytuacją w kraju, w którym Łukaszenka rządzi już od ponad 20 lat.
Wybory w USA odbyły się 3 listopada. Nieoficjalnie wygrał je kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden. Jego zwycięstwa nie przyjmuje do wiadomości urzędujący prezydent USA Donald Trump, który stwierdził, że podczas głosowania doszło do fałszerstw. Jego prawnicy składają kolejne pozwy, które mają doprowadzić do unieważnienia części głosów.