Kto w gabinecie Bidena? Prezydent będzie musiał balansować, a aktywiści klimatyczni już mają obawy

Joe Biden będzie musiał nominować do gabinetu sekretarzy, na których zgodzą się kontrolujący Senat republikanie, a jednocześnie zadowolą one jego własną partię i wyborców - a przede wszystkim zmierzą się z pandemią i jej efektami. Pojawiają się już typy na giełdzie nazwisk, a niektóre z nich niepokoją aktywistów klimatycznych.
Zobacz wideo https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/wsparcie-rozwoju-elektromobilnosci.html

Joe Biden zostanie zaprzysiężony na prezydenta w styczniu, ale już od poniedziałku zaczyna przygotowania do przejęcia władzy. Ma powołać własny zespół doradców, którzy opracują gotową do wprowadzenia od stycznia strategię walki z pandemią. Jego zespół ds. przejmowania urzędu ma już swoją stronę internetową, gdzie wymienione są priorytety przyszłej administracji, w tym walka z COVID-19 i kryzysem klimatycznym. 

Wkrótce powinny pojawić się też zapowiedzi tego, kto znajdzie się w jego administracji. Już teraz są na ten temat przecieki i spekulacje. Potencjalny zespół Bidena opisuje m.in. politico.com. Serwis podkreśla, że prezydent elekt musi do stycznia zmierzyć się z "niemal niemożliwym" zadaniem skompletowania zespołu, który będzie gotowy do zmierzenia się z "historycznym" kryzysem pandemicznym i gospodarczym - a jednocześnie będzie do zaakceptowania przez kontrolujących Senat republikanów i bynajmniej niejednorodną Partię Demokratyczną (co prawda demokraci będą mieli szanse na zdobycie większości w Senacie dzięki drugiej turze wyborów w Georgii, ale będzie to dla nich trudne). 

Biden musi sprostać sprzecznym oczekiwaniom

Bardziej lewicowe skrzydło demokratów będzie domagać się sekretarzy o progresywnych poglądach, zaś republikanie mogą chcieć takich kandydatów blokować i żądać konserwatywnych polityków w administracji Bidena. Własna partia i duża część wyborców oczekuje też, że gabinet nowego prezydenta będzie zróżnicowany i znajdą się w nim kobiety i przedstawiciele mniejszości. Swoje oczekiwania mają też lobby biznesowe i gigantów technologicznych z Wall Street i Doliny Krzemowej. Kogo można się w nim spodziewać?

Wg Politico sekretarzem obrony może zostać Michèle Flournoy, która byłaby pierwszą kobietą na stanowisku szefowej Pentagonu. Była podsekretarzem tego departamentu w administracji Obamy. Serwis opisuje, że w ostatnich miesiącach wykazywała się publiczną aktywnością m.in. publikując dokumenty o tym, jak Pentagon musi przyspieszyć stawianie na nowe technologie, by zachować przewagę nad Chinami. Inną potencjalną kandydatką na to stanowisko jest Tammy Duckworth, weteranka wojny w Iraku. Została poważnie ranna, gdy jej śmigłowiec został trafiony z granatnika i straciła obie nogi. W administracji Obamy pracowała w departamencie ds. weteranów

Sekretarz stanu - odpowiedzialny za dyplomację - to obok szefa Pentagonu jedno z najważniejszych stanowisk z punktu widzenia Polski. Wg Politico największe szanse na to stanowisko ma Susan Rice. Serwis zwraca uwagę, że ma ona duże doświadczenie w polityce zagranicznej, a Biden będzie tego potrzebował, by samemu skupić się na sprawach wewnętrznych, z epidemią i kryzysem gospodarczym na czele. Rice w latach 2009-2013 była ambasadorem Stanów Zjednoczonych przy ONZ, a później doradcą ds. bezpieczeństwa w administracji Baracka Obamy. 

Z punktu widzenia odbudowy gospodarki jednym z kluczowych stanowisk będzie sekretarz skarbu. Potencjalną kandydatką jest senator Elizabeth Warren, która konkurowała z Bidenem w prawyborach jako bardziej progresywna i lewicowa kandydatka. Jednak właśnie lewicowe poglądy mogą sprawić, że zaakceptowanie jej kandydatury przez Senat będzie mało prawdopodobne. Z kolei inni potencjalni nominaci mogą nie spodobać się progresywnym demokratom przez powiązania z korporacjami. Dlatego wg Politico duże szanse ma ekonomistka i członkini Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej Lael Brainard. Jej kandydatura "nikogo specjalnie nie zdenerwuje", ponadto byłaby pierwszą kobietą na tym stanowisku. 

Kandydat, którego obawiają się obrońcy przyrody 

Walka z kryzysem klimatycznym ma być dla Bidena jednym z głównych priorytetów, obok walki z epidemią i wyjścia z kryzysu gospodarczego. Nie był on najbardziej progresywnym kandydatem w prawyborach demokratów w kwestii klimatu, jednak obiecał m.in. wrócić do Porozumienia paryskiego i dążyć do dekarbonizacji energetyki do 2035 roku.

Jednak jak opisuje newrepublic.com, osoba najczęściej wymieniana jako nowy sekretarz ds. energii w administracji Bidena "daje obrońcom klimatu koszmar". To Ernest Moniz, były sekretarz ds. energii w gabinecie Obamy. Jest fizykiem jądrowym, ale ma też ścisłe powiązania z branżą paliw kopalnych i za to krytykowali go już wcześniej aktywiści klimatyczni. Pracował m.in. dla BP, General Electric i centrum badań przemysłu naftowego w Arabii Saudyjskiej. Moniz doradzał sztabowi Bidena w kampanii. Tymczasem jeszcze przed wyborami progresywni aktywiści apelowali do Bidena, by w jego administracji nie było miejsca dla byłych prezesów, doradców czy lobbystów z branży paliw kopalnych. W przypadku Moniza aktywistów martwi szczególnie jego wcześniejsze promowanie gazu, który bywa przedstawiany jako "most" do dekarbonizacji, ale jest paliwem kopalnym tak samo, jak węgiel czy ropa. 

Inną niepokojącą kandydaturą dla aktywistów środowiskowych i klimatycznych jest była senator Heidi Heitkamp, która wg Politico może być sekretarzem rolnictwa. Była senator Partii Demokratycznej, jednak jest uważana ze centrystkę, która nieraz nie zgadzała się ze swoją partią. Aktywiści wytykają jej poparcie dla bardzo kontrowersyjnego rurociągu naftowego Keystone XL, a także głosowanie za kandydatami Donalda Trumpa do Agencji Ochrony Środowiska.   

Burmistrz Pete w gabinecie Bidena?

Wiceprezydentką Bidena będzie jego konkurentka z prawyborów, Kamala Harris. Nie jest jedyną osobą, która ubiegała się o nominację, a teraz może znaleźć się w nowej administracji. 

Wg axios.com niemal pewniakiem ma być Pete Buttigieg, nazywani "burmistrzem Petem", ponieważ w przeciwieństwie do większości kandydatów nie pełnił bardzo wysokiego stanowiska przed kampanią wyborczą - był burmistrzem średniej wielkości miasta South Bend w Indianie. Przez pewien czas 37-latek był nawet uważany za czarnego konia prawyborów. Gdyby wygrał nominację, byłby pierwszym kandydatem na prezydenta będącym w związku małżeńskim z osobą tej samej płci.

Na razie ma nie być jasne, jakie dokładnie stanowisko obejmie. Jedną z możliwości jest departament ds. weteranów. Polityk był oficerem wywiadu marynarki wojennej, a w 2014 służył jako oficer kontrwywiadu w Kabulu. Z drugiej strony Buttigieg - który zna co najmniej sześć języków obcych, w tym perski - miał mówić znajomym, iż chciałby być ambasadorem USA przy ONZ. Axios.com zwraca uwagę, że pytaniem otwartym jest, czy Kamala Harris - która najpewniej będzie chciała ubiegać się o prezydenturę po zakończeniu kadencji Bidena - będzie chciała dawać pole do rozwoju potencjalnemu silnemu konkurentowi. 

Więcej o: