- Joe Biden będzie miał teraz naturalny miodowy miesiąc, ale do inauguracji i po niej siły protrumpowe będą na pewno kwestionowały ten wybór i sypały piasek w tryby nowej władzy - komentuje wygraną Bidena Marcin Gadziński, b. korespondent "Gazety Wyborczej" w USA, obecnie dyrektor zarządzający Gazeta.pl.
Biden będzie miał bardzo trudne zadanie, bo Demokraci nie mają wystarczającej siły w Kongresie. W Izbie Reprezentantów mają większość, ale sporo stracili, a Senatu nie zdobyli. Uzyskanie tam większości jest jeszcze teoretycznie możliwe, bo w styczniu będą uzupełniające wybory w Georgii, ale osobiście nie wierzę, że uzyskają większość. Wobec tego wszystkie wielkie ustawodawcze cele Bidena, dotyczące ochrony zdrowia, podatków, spraw klimatycznych, będą natrafiały w Kongresie na opór. Taki klincz jest scenariuszem fatalnym dla Ameryki, która zmaga się z problemami gospodarczymi i jest jednym z najboleśniej dotkniętych koronawirusem państw
- mówi nam dziennikarz. Gadziński zwraca uwagę, że bardzo dużych zmian możemy się spodziewać w polityce zagranicznej. - Biden jest zwolennikiem otwarcia na globalizm i najróżniejsze projekty integracyjne. Ameryka będzie chciała wrócić na swoją dawną pozycję w polityce międzynarodowej i myślę, że stanie się to dość szybko - mówi.
Co teraz zrobi urzędujący prezydent? Jak się zachowa? - W całej dorosłej karierze Trumpa nie ma ani jednego momentu, kiedy on przyznaje się do porażki. Teraz nic się nie zmieni. On w żaden sposób nie uzna, że poniósł porażkę, nie zaakceptuje jej. Będzie walczył do ostatniej instancji odwoławczej w sądach, później zapewne nie przyjdzie na uroczystość inauguracji, nie będzie tradycyjnego przekazania prezydentury - mówi Gadziński. - To kwestie symboliczne, ale pamiętajmy też, że do 20 stycznia 2021 roku Trump jest prezydentem, czyli 74 dni. To jest bardzo dużo dla człowieka, który wywołuje gigantyczne afery polityczne w ciągu jednej doby. Znaków zapytania - w co on będzie grał, będąc wciąż prezydentem - jest bardzo dużo - podkreśla.
Amerykańskie media ogłosiły w sobotę, że Joe Bidena jest zwycięzcą wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump nie uznał porażki i zapowiedział batalię sądową. Zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich ogłosiły telewizje CNN, NBC, CBS, Fox News, agencja Associated Press oraz dziennik New York Times. Decyzje w tej sprawie redakcje podjęły po tym, jak przewaga kandydata demokratów w Pensylwanii przekroczyła 30 tysięcy głosów, a pozostałe do przeliczenia głosy pochodzą z rejonów zamieszkanych w zdecydowanej większości przez demokratów.