Amerykańskie media uwagę kierują nie tylko na Joe Bidena, który najprawdopodobniej będzie nowym prezydentem USA, ale i na jego zastępczynię. Wybory w USA mogą być bowiem jednymi z najbardziej przełomowych pod względem osoby, która zajmie to jedno z najważniejszych stanowisk na amerykańskiej scenie politycznej.
Kamala Harris przełamuje bowiem kilka barier amerykańskiej polityki. "Będzie pierwszą kobietą, pierwszą czarnoskórą i pierwszą amerykanką pochodzenia azjatyckiego na stanowisku wiceprezydenta" - wskazuje Agencja Reutera.
Cytuje amerykańskiego analityka, który twierdzi, że Harris ma największą siłę przebicia, dzięki której jednoczy zwolenników Demokratów wywodzących się z różnych grup etnicznych czy pokoleń. W kampanii Bidena często to ona kierowała się do przedstawicieli zarówno Afroamerykanów i wyborców wywodzących się z kultury azjatyckiej.
Według amerykańskich mediów nominacja Harris jest urzeczywistnieniem politycznych realiów - czarnoskórzy politycy mają odgrywać kluczową rolę w Partii Demokratycznej.
Rodzice amerykańskiej polityczki pochodzą z Indii i Jamajki. Od 2016 roku piastuje ona stanowisko senatora stanu Kalifornia, gdzie wcześniej była prokuratorem generalnym.
Harris, lat 56, chrześcijanka, sama ubiegała się o prawo do startowania w wyborach prezydenckich i przez pewien czas była nawet liderką wyścigu "kandydatów na kandydatów". Ostatecznie jednak nie otrzymała dostatecznego wsparcia.
Na Twitterze pojawiło się nagranie, na którym widać krótką rozmowę Kamali Harris i Joe Bidena. "Zrobiliśmy to, Joe! Będziesz następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych" - krzyczy do słuchawki rozentuzjazmowana kobieta.
Zwycięstwo konkurenta Donalda Trumpa nie jest jeszcze oficjalne. Czołowe amerykańskie media zdecydowały się ogłosić go zwycięzcą po tym, jak zdobył zdecydowaną przewagę w stanie Pensylwania. Wygrany może liczyć tam na aż 20 głosów elektorskich. Bidenowi dawałoby to 273 głosy na planowanym na 14 grudnia posiedzeniu elektorów. O trzy więcej, niż wynosi minimum.
Czytaj też: Wybory w USA. Greta Thunberg uspokaja Trumpa: Wyluzuj, Donald, wyluzuj!