I znów o wszystkim zadecyduje Pas Rdzy. Początkowa silna pozycja Trumpa słabnie

Zgodnie z przewidywaniami te wybory prezydenckie w USA trzymają w napięciu. Jest możliwe, że na finał poczekamy do piątku. Dużo zależy bowiem od trzech stanów tzw. Pasa Rdzy. Największy z nich, Pensylwania, ma jeszcze ponad milion głosów listownych do przeliczenia.

Trump tradycyjnie lepiej wypada w wyborach niż w sondażach. Szybko i bez wątpliwości ogłoszono jego zwycięstwo na Florydzie i w Teksasie. Choć przed wyborami, zwłaszcza w tym pierwszym, wiele sondaży dawało większe szanse Bidenowi. Floryda i Teksas to duże stany, z łącznie 67 głosami elektorskimi. Gdyby Trump ich nie zdobył, to właściwie byłoby już po wyborach. Tak się jednak nie stało. I wyścig stał się bardzo, bardzo zacięty.

Na chwilę obecną, czyli środowe popołudnie, Biden ma potwierdzonych 227 głosów elektorskich. Trump 213. Zostało jeszcze 98 do przyznania. Do zwycięstwa potrzeba 270.

We wczorajszym tekście opisywałem, dlaczego w tym roku wyłonienie nowego prezydenta USA będzie takie trudne.

embed

Mapka jest na podstawie CNN, która jeszcze nie uznaje wyników z Maine. To jeden z dwóch stanów, gdzie nie obowiązuje zasada "zwycięzca bierze wszystko" (drugi to Nebraska). Na razie Biden wygrał tam trzy głosy. Czwarty może pójść do Trumpa, ale nie jest to jeszcze pewne.

Po dwa sąsiednie stany dla Bidena i Trumpa

Stany, w których nadal nie ma pewnego zwycięzcy, to Arizona, Georgia, Karolina Północna, Michigan, Nevada, Pensylwania i Wisconsin. Nie ma jeszcze oficjalnego zwycięzcy na Alasce, ale tam właściwie na pewno wygra Trump. To mocno republikański stan, ale tylko z trzema głosami elektorskimi. Oznacza to, że tak właściwie można przyjąć, iż Trump ma już 216 głosów.

W Arizonie prowadzi trzema procentami Biden, ale do zliczenia pozostało około 14 procent głosów. W sąsiedniej Nevadzie na razie jest niemal remis ze wskazaniem na Bidena, ale do przeliczenia jest też jeszcze 14 procent głosów. W obu przypadkach chodzi jednak o te z największych miast i ich przedmieść, gdzie Biden ma więcej zwolenników. Jego zwycięstwo jest więc w obu przypadkach bardziej prawdopodobne, choć nie pewne. Oba stany to razem 17 głosów elektorskich.

W Georgii i Karolinie Północnej, dwóch stanach na drugim krańcu USA, przewagę ma natomiast Trump. Odpowiednio 2 i 1,4 pkt. proc. Zliczono po 92 procent i 95 procent tych oddanych. Analogicznie do Arizony i Nevady, do policzenia zostały głosy z najludniejszych okręgów wyborczych, z największymi miastami stanów. Oznacza to wielu wyborców Bidena. Ostateczna wygrana Trumpa nie jest więc tam jeszcze pewna, choć jest uznawana za bardziej prawdopodobną. Oba stany to razem 18 głosów elektorskich.

Jest więc prawdopodobne, że Biden wygra w Arizonie i Nevadzie, czyli będzie miał 244 głosy elektorskie. Jeśli Trump utrzyma Georgię i Karolinę Północną, będzie miał 237 głosów. Czyli nadal nie będzie zwycięzcy.

Zobacz wideo

Kluczowa kraina upadku

Oznacza to, że tak jak w wyborach w 2016 roku, kluczowa okaże się wola wyborców z Pasa Rdzy, czyli ciągu stanów na północnym wschodzie USA. Chodzi o Nowy Jork, Pensylwanię, Ohio, Illinois, Idaho, Michigan, Wisconsin i Minnesotę. Jeszcze do lat 70., były nazywane Stalowym Pasem, ponieważ tam był skoncentrowany amerykański przemysł ciężki. Jednak w latach 70. i 80. doszło do jego gwałtownego upadku, głównie za sprawą konkurencji z państw azjatyckich. Stalowy Pas został więc Pasem Rdzy, od mnóstwa rozpadających się, porzuconych, zakładów przemysłowych.

Do 2016 roku prawie cały Pas Rdzy głosował na Partię Demokratyczną, za sprawą licznych robotników, tradycyjnie przywiązanych do bardziej lewicowej agendy tego ugrupowania. W 2016 roku Trump sprawił jednak wielką niespodziankę, wygrywając w szeregu z tych stanów. W swojej kampanii mocno postawił na sfrustrowanych, słabo wykształconych, białych, byłych robotników przemysłowych, których los znacznie się pogorszył wraz z przemianą Stalowego Pasa na Pas Rdzy. Trump obiecał zerwać z niemocą i przynieść im poprawę losu. W kampanii przed obecnymi wyborami Biden miał właściwie jeden cel i zadanie, odbić Pas Rdzy dla Partii Demokratycznej.

Na chwilę obecną nie ma pewnego zwycięzcy w Michigan, Pensylwanii i Wisconsin. Razem 46 głosów elektorskich.

Głosy wysłane pocztą zadecydują

W Wisconsin przeliczono już 97 procent głosów i różnica jest minimalna. Początkowo prowadził Trump, ale teraz Biden ma 0,6 pkt. proc. przewagi. Zmiana zaszła wraz ze zliczaniem głosów oddanych listownie, które w większości są na demokratę. Na dodatek dotyczy to głównie głosów mieszkańców miast i ich przedmieść, więc jest duże prawdopodobieństwo, iż Wisconsin i jego 10 głosów przypadnie Bidenowi.

W Michigan sytuacja jest analogiczna. Po silnym starcie Trumpa Biden ma teraz 0,1 pkt. proc. przewagi, po zliczeniu 90 procent głosów. Do policzenia pozostały głównie te oddane w metropolii Detroit, największego miasta stanu. Biden ma tam wyraźną przewagę i analogicznie do Wisconsin, to najpewniej da mu zwycięstwo. Czyli 16 dodatkowych głosów elektorskich.

Pozostaje Pensylwania. Najważniejsze pole bitwy tych wyborów, dysponujące 20 głosami elektorskimi. Jeszcze przed ostatnim dniem głosowania, portal FiveThirtyEight szacował, że ten stan z największym prawdopodobieństwem zaważy na ostatecznym wyniku. Trump ma tu na razie wyraźną przewagę, 11 pkt. proc., 600 tysięcy głosów. Systematycznie ona jednak topnieje. W ciągu kilku godzin o kilka procent. Przeliczono na razie jedynie 75 procent głosów. W kolejce czeka jeszcze prawdopodobnie około 1,7 miliona, głównie tych wysłanych pocztą, więc potencjał do zmian jest ogromny. I dużo wskazuje na to, że sytuacja będzie podobna jak w Wisconsin, oraz Michigan. Do przeliczenia zostały głównie głosy z mocno demokratycznych Filadelfii, oraz Pittsburgha. Władze stanu ostrzegają jednak, że może to potrwać piątku.

Biden ciągle na przedzie

Wiele wskazuje na to, że Biden wygra. Jeśli utrzyma przewagę w Arizonie, Nevadzie, Michigan i Wisconsin, co wydaje się prawdopodobne, to ma już dokładnie 270 głosów elektorskich. Nie będzie mu potrzebna do zwycięstwa nawet Pensylwania, choć tam też ma spore szanse na wygraną.

Trump nie jest jednak jeszcze na straconej pozycji. Jeśli utrzyma Georgię, Karolinę Północną i Pensylwanię, to będzie miał 268 głosów elektorskich. Wówczas do zwycięstwa wystarczy mu jeszcze jeden, jakikolwiek stan. Potencjalnie może być to Arizona, gdzie jest najwięcej nieprzeliczonych głosów. 

Trudno w tej chwili wyrokować z całkowitą pewnością. Portal 270towin, na podstawie aktualnych wyników, daje Bidenowi 85 procent szans na zwycięstwo. Portal Fivethirtyeight, utrzymuje swoją przedwyborczą analizę dającą Bidenowi 90 procent szans na zwycięstwo. Realclearpolitics nie porywa się na procenty, ale jeszcze przed wyborami przypuszczał zwycięstwo Bidena. Żadne duże media nie odważyły się jeszcze na próby obstawiania zwycięzcy.

Arizona, Georgia, Karolina Północna, Michigan i Wisconsin prawdopodobnie ogłoszą końcowe wyniki jeszcze końca środy, czyli czwartku nad ranem czasu polskiego. Problem jest z Pensylwanią i Nevadą, w których liczenie może się przeciągnąć do piątku. Teoretycznie jest jednak możliwe, że poznamy zwycięzcę w ciągu 24 godzin. Jeśli Biden utrzyma Arizonę, Michigan i Wisconsin, oraz odbije Georgię lub Karolinę Północną, to wygrał.

Nie należy jednak zapominać o nieprzewidywalności Trumpa. Jeśli przegra minimalnie, z dużym prawdopodobieństwem nie uzna swojej porażki i będzie próbował walczyć w sądach, na wszelkie sposoby podważając poprawność głosów oddanych listownie. Bo to one, zgodnie z przewidywaniami, mogą zadecydować o wygranej Bidena.

Zobacz wideo
Więcej o: