Jak informuje Associated Press, w Waszyngtonie protestujący zebrali się na Black Lives Matter Plaza, jedną przecznicę do Białego domu. Agencja podaje, że było tam ok. tysiąca osób. W tym czasie kilkaset protestujących przemierzało ulice centrum amerykańskiej stolicy, niektórzy z nich blokowali ruch samochodowy lub odpalali materiały pirotechniczne.
Mniej lub bardziej liczne protesty odbywały się w innych miastach od Seattle po Nowy Jork. Nie odnotowano poważnych aktów przemocy lub niepokojów. Protestujący w Waszyngtonie wznosili skierowane przeciwko Trumpowi hasła, m.in. zarzucające prezydentowi USA kłamstwa.
Setki osób protestowało także w Portland. Gubernator stanu Oregon Kate Brown postawiła Gwardię Narodową w stan gotowości w związku z gwałtownymi protestami w Portland po śmierci George'a Floyda. Z kolei w Seattle aresztowano kilku demonstrujących. W Los Angeles natomiast, jak podaje latimes.com, zatrzymano 50 uczestników zgromadzenia, które władze uznały za nielegalne.
W ostatnich dniach przed wyborami właściciele sklepów, barów i innych lokali, w obawie przed zamieszkami, zabijali drzwi i okna deskami. Płotem został otoczony także Biały Dom.
Donald Trump ogłosił się zwycięzcą wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Joe Biden z kolei apeluje, by poczekać z deklaracjami. W USA trwa liczenie głosów, a podawane przez media prognozy sugerują, że wciąż jest zbyt wcześnie, by móc podać zwycięzcę głosowania. Na razie na prowadzeniu jest Joe Biden, który ma nad Donaldem Trumpem przewagę dwóch milionów głosów, choć może ona się zmniejszyć. Według prognoz CNN Biden ma 224 głosy elektorskie, a Trump 213.
O ostatecznych wynikach przesądzą prawdopodobnie trzy wahające się stany z tzw. pasa rdzy czyli Pensylwania, Michigan i Wisconsin.