Trump ogłosił się zwycięzcą wyborów, ale wietrzy spisek. "To oszustwo wobec narodu"

Choć liczenie głosów wciąż trwa, Donald Trump właściwie już teraz ogłosił się zwycięzcą wyborów prezydenckich w USA. Podczas konferencji prasowej urzędujący prezydent zasugerował, że Demokraci spróbują "ukraść wybory". Zażądał też, by "głosowanie się zakończyło" - amerykańskie media interpretują tę wypowiedź jako apel o wstrzymanie przeliczania głosów.

- Przygotowujemy wielką celebrację. Wygrywamy z dużą przewagą - mówił podczas konferencji prezydent Donald Trump, "delikatnie" mijając się z prawdą. Urzędujący prezydent przekonywał, że w stanach, w których sytuacja - według prognoz CNN - nie jest jeszcze rozstrzygnięta - ma bardzo wyraźną przewagę nad Joe Bidenem.

Zobacz wideo Witold Waszczykowski komentuje wybory prezydenckie w USA

Trump wyraził nadzieję, że wygra w Arizonie, dodał jednak, że ten stan nie jest niezbędny, by wygrał. - Co najważniejsze, wygrywamy w Pensylwanii. Mamy tam 690 tys. głosów przewagi, niemożliwe, żeby nas dogonili - powiedział walczący o reelekcję prezydent. - Wygrywamy w Michigan, widziałem te dane, powiedziałem: wow! - dodał. 

- Tak szczerze, to wygraliśmy te wybory - stwierdził w pewnym momencie Trump. 

W Pensylwanii podliczono dotąd ok. 74 proc. głosów. Wciąż zliczane są te oddane drogą korespondencyjną. Nie są znane również wyniki z innych kluczowych stanów - Winsconsin, Michigan i Georgii - a więc twierdzenia Trumpa o "wygranych wyborach" lub "zwycięstwie na wyciągnięcie ręki" należy na razie włożyć między bajki. 

Wybory w USA. Trump zasugerował, że głosowanie trwało po zamknięciu lokali wyborczych

W trakcie konferencji prasowej Trump przekonywał też, że "smutna grupa ludzi" chce pozbawić praw wyborczych miliony ludzi, którzy głosowali na niego.

- W Ohio wygraliśmy o 8 pkt. proc., prawie 500 tys. głosów. Mamy wielkie zwycięstwo w Karolinie Północnej, prowadzimy o 76 tys. głosów. I nagle koniec, to jest oszustwo wobec narodu. Byliśmy gotowi zwyciężyć w tych wyborach i uważam, że zwyciężyliśmy - powiedział. 

W pewnym momencie amerykański przywódca zasugerował, że głosowanie wciąż się odbywa, pomimo zamknięcia lokali wyborczych. - Teraz musimy zapewnić uczciwość temu narodowi. Chcemy, by prawo było wykorzystane właściwie i skierujemy sprawę do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Chcemy, by proces głosowania się zatrzymał, nie chcę, żeby nagle znaleźli jakieś głosy o 4 rano i dodali te głosy. To dla mnie bardzo smutna chwila - stwierdził.

Po zakończeniu przemówienia amerykańskie media - np. CNN - interpretowały słowa Trumpa raczej w kontekście procesu liczenia głosów i sugerował, że powinien on zostać wstrzymany. A do przeliczenia wciąż pozostaje jeszcze wiele milionów głosów oddanych drogą korespondencyjną. Wiemy, że tę formę głosowania chętniej wybierali zwolennicy Joe Bidena. Uważa się, że administracja Trumpa wysłała armię prawników do stanów, gdzie nadal liczone są głosy, by podważyć wyniki.

"Jego uwagi były przeplatane mylącymi stwierdzeniami i jawnymi kłamstwami. Stanowiły atak na proces demokratyczny. Trump nalegał, aby w stanach, w których zyskał przewagę, już teraz ogłoszono jego zwycięstwo, pomimo znacznej liczby nieprzeliczonych jeszcze głosów" - czytamy na portalu CNN. 

- Bardzo niepokoi mnie wezwanie, by pozbawić praw wyborczych tak wielu ludzi. To, co powiedział prezydent, jest nie tylko bezprecedensowe, ale również pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych - wyjaśnił i dodał, że nigdy wcześniej nic podobnego nie słyszał - ocenił na antenie CNN Ben Ginsberg, emerytowany prawnik Partii Republikańskiej. 

Więcej o: