Sztab wyborczy Donalda Trumpa na potrzeby nocy wyborczej przygotował dwa "pokoje wojenne", z których jeden, mniejszy, znajduje się na terenie Białego Domu. Drugi jest zlokalizowany w Eisenhower Executive Office Building - biurowcu, który sąsiaduje z zachodnim skrzydłem siedziby prezydenta.
"The New York Times" potwierdził te informacji u przedstawicieli kampanii Trumpa, a także u pracowników Białego Domu.
"To wykorzystywanie własności rządowej do celów politycznych było powtarzającą się praktyką administracji Trumpa w ciągu ostatniego roku" - komentuje dziennikarka gazety, Maggie Haberman.
Rzecznik kampanii Donalda Trumpa, Tim Murtaugh wydał oświadczenie w tej sprawie. Podkreślił, że amerykańscy podatnicy nie poniosą żadnych kosztów za korzystanie z pomieszczenia w Eisenhower Executive Office Building. Dodał, że wszystkie elementy wyposażenia "pokoju wojennego", w tym komputery czy dostęp do internetu, zostały opłacone w ramach kampanii, a nie z pieniędzy amerykańskich podatników. Murtaugh dodał też, że w obsługę nocy wyborczej nie jest zaangażowany żaden pracownik Białego Domu, zaś prawnik prezydenckiej siedziby zatwierdził takie rozwiązanie.
Tymczasem Donald Trump już skomentował przebieg wyborów, mimo że nie ma jeszcze nawet cząstkowych wyników, a na te oficjalne zapewne przyjdzie nam poczekać kilka dni.
Wypadamy naprawdę nieźle w całym kraju! Dziękuję Wam!
- napisał na Twitterze.
Kto wygra wybory w USA - urzędujący prezydent Donald Trump, który stara się o reelekcję, czy kandydat demokratów, Joe Biden? Szczątkowe wyniki głosowania poznamy już wkrótce.