Nowozelandzka premier Jacinda Ardern zapewniła swojej partii największe od 50 lat zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Komisja wyborcza, po przeliczeniu 95 proc. głosów podała, że lewicowa Partia Pracy zdobyła 49 proc. głosów. Ardern zyskała popularność m.in. za przywództwo po najgorszym zamachu terrorystycznym w historii kraju i wyjątkowo skutecznej walce z koronawirusem.
Przewiduje się, że premier Ardern będzie mogła sformować pierwszy od dawna w Nowej Zelandii samodzielny rząd, a jej partia będzie mogła wdrożyć obiecane reformy. W minionej kadencji Partia Pracy dzieliła władzę z Nowozelandzką Partią Narodową, która - według wstępnych danych - zdobyła teraz 27 procent głosów. Ardern chce sformować nowy rząd w ciągu trzech tygodni i zabrać się za odbudowę gospodarki po epidemii.
Nowozelandczycy głosowali w sobotę także w referendach, dotyczących zalegalizowania eutanazji i zalegalizowania stosowania marihuany w celach rekreacyjnych. Wyniki zostaną podane 30 października.
Wybory odbyły się później niż planowano ze względu na sytuację pandemiczną. Były zaplanowane na wrzesień, ale przełożono je po tym, jak w sierpniu w Auckland wykryto 13 przypadków koronawirusa.
Premier Jacinda Ardern jest doceniana m.in. za skuteczną walkę z rozprzestrzenianiem się COVID-19. Kraj jest jednym z najlepiej radzących sobie z epidemią. W październiku liczba nowych zakażeń tylko raz była tam dwucyfrowa i wyniosła 12. Od początku pandemii w niemal pięciomilionowej Nowej Zelandii potwierdzono 1883 przypadków zakażenia koronawirusem, zmarło 25 osób.
W przeliczeniu na milion mieszkańców liczba ofiar wynosi w Nowej Zelandii pięć, co jest jedną z najniższych na świecie. Dla porównania w sąsiedniej Australii to 35 osób, Polsce to dotychczas 93 osoby, w Stanach Zjednoczonych - 676 osób na milion mieszkańców.
- Najgorszy scenariusz jest po prostu nie do zaakceptowania. Oznaczałby największą stratę życia Nowozelandczyków w naszej historii i nie zaryzykuję - mówiła Jacinda Ardern, ogłaszając swoją decyzję o wprowadzeniu lockdownu. Poleciła obywatelom, aby przez dwa dni przygotowania do kwarantanny zaopatrzyli się we wszystko, czego potrzebują - żywność, sprzęt do pracy z domu, numer do sąsiada. Premier była chwalona nie tylko za skuteczność działań, ale też dobrą komunikację ze społeczeństwem.
Epidemia to kolejny kryzys, z jakim mierzyła się w swojej pierwszej kadencji Ardern. Pierwszym był najgorszy zamach terrorystyczny w kraju, do którego doszło na początku 2019 roku. Nacjonalistyczny terrorysta zabił 51 osób w dwóch meczetach w mieście Christchurch, a masakrę transmitował na Facebooku.
Ardern także w tym przypadku była chwalona za swoją reakcję na zamach, m.in. za empatię wobec społeczności muzułmańskiej w kraju oraz zdecydowane działania. W czasie specjalnej sesji nowozelandzkiego parlamentu Ardern argumentowała, że publicznie należy wspominać przede wszystkim nazwiska ofiar zamachu.
- On oczywiście dokonał tego ataku z kilku powodów. Jednym z nich było to, aby zyskać rozgłos i chcemy temu właśnie zapobiec. Dlatego mogę zapewnić, że nie usłyszycie jego imienia z moich ust - mówiła premier. Po masakrze w Christchurch rząd w trybie pilnym zdecydował o wprowadzeniu zakazu sprzedaży broni szturmowej i półautomatycznej.
Gdy Ardern wygrała pierwsze wybory w 2017 roku, miała 37 lat. Została najmłodszą premier w Nowej Zelandii od 150 lat. Rok później urodziła córkę, zostając jednocześnie drugą kobietą-premier na świecie, która w trakcie sprawowania rządów została matką.