Informacje na temat tej sprawy przekazał włoski dziennik "La Repubblica". Jak podał, wszystko zaczęło się w 2017 roku. Wówczas w jednej agencji ubezpieczeniowych w mieście Bra w Piemoncie zapowiedziano konieczność redukcji zatrudnienia.
Jedna z pracownic postanowiła zwiększyć swoje szanse na pozostanie w firmie. Zaplanowała, że swojej koleżance, którą uważała za poważną konkurentkę, będzie dosypywała do kawy benzodiazepinę i inne leki o działaniu nasennym. Swój plan wcielała w życie przez kilka miesięcy, bowiem to ona była odpowiedzialna za donoszenie kawy dla pracowników z baru obok siedziby firmy.
Poszkodowana sama doszła do wniosku, że po godzinach pracy czuła się zdecydowanie lepiej, niż będąc w biurze. Zaczęła podejrzewać, że powodem jest wypijane przez nią każdego ranka cappuccino. W pewnym momencie przestała je zamawiać, co spotkało się z niezadowoleniem jej koleżanki.
Po tym, jak bezradność w kontekście samopoczucia wyrazili lekarze, pracownica postanowiła zgłosić sprawę do karabinierów. Ci ustalili, że kobieta przynosząca tacę z kawą do biura wsypywała nieznaną substancję do jednej z nich. Po wysłaniu kawy do laboratorium ustalono, że w napoju znajdowała się wysoka zawartość leków.
W uzasadnieniu wyroku wydanego we wrześniu sędzia wyjaśnił, że kobieta może być również posądzona o usiłowanie zabójstwa, co nie zostało zakwestionowane przez prokuraturę. Wszystko za sprawą faktu, że ofiara pewnego wieczoru miała poważny wypadek samochodowy, uderzając w drzewo. Biegli podejrzewają, że wpływ na zachowanie kobiety podczas jazdy mogły mieć podawane przez koleżankę z pracy leki i środki nasenne.