W piątek 2 października Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi zażądało od Polski i Litwy drastycznego zmniejszenia liczby dyplomatów działających w tym kraju. Decyzja Mińska zapadła po przyjęciu przez UE sankcji wobec przedstawicieli najwyższych władz państwowych Białorusi za sfałszowanie wyborów prezydenckich. W poniedziałek polskie MSZ odwołało część swoich pracowników akredytowanych na Białorusi oraz zapowiedziało "solidarną" odpowiedź.
Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych, w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział, że działania Białorusi nie pozostaną bez reakcji, a Polska "znajdzie obszary i sposoby, aby na ten nieprzyjazny gest odpowiedzieć w stosownym czasie i w stosownej formie".
Przydacz podkreślił, że Polska podjęła szereg działań na arenie UE. - Do dzisiaj mamy potwierdzenie, że większość ambasad państw członkowskich UE akredytowanych w Mińsku wezwało już swoich ambasadorów na konsultacje - powiedział wiceminister, dodając, że nowo mianowani ambasadorowie niektórych państw nie wyjadą w najbliższym czasie na Białoruś.
Resort spraw zagranicznych Białorusi zażądał, aby w polskiej ambasadzie w Mińsku pozostało jedynie 18 osób. Oznaczałoby to zmniejszenie personelu o 32 osoby. Władze Białorusi tłumaczą się, że w ten sposób liczba pracowników polskiej ambasady zrówna się z liczbą misji zagranicznej Białorusi w Polsce.
Rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Anatol Hłaz powiedział, że decyzja związana jest z "destrukcyjną rolą, jaką w praktyce zdecydowali się odegrać przywódcy Polski i Litwy w stosunku do Białorusi".
O wycofaniu część polskich ambasadorów z Białorusi "na konsultację" poinformował minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau na Twitterze. Minister zaznaczył, że decyzję podjęto po konsultacjach z unijną dyplomacją oraz państwami członkowskimi Unii Europejskiej.
Zbigniew Rau dodał, że "priorytetem pozostaje wsparcie dla Białorusinów i ich dążenia do demokratyzacji kraju". Wspomniał również, że potrzebujemy kanałów komunikacji oraz możliwości działania na rzecz suwerennej i demokratycznej Białorusi, a próby napiętnowania jakiegokolwiek kraju UE spotkają się z "jednoznaczną, solidarną odpowiedzią".