Najważniejsi amerykańscy generałowie mogli być narażeni na zakażenie koronawirusem i musieli poddać się kwarantannie. Potencjalne ognisko koronawirusa w Pentagonie nie ma związku z zachorowaniem prezydenta Donalda Trumpa na COVID-19.
Jak podaje agencja AP, w kwarantannie jest gen. Mark Milley, szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, oraz pozostali członkowie tego ciała. Kolegium jest najwyższym organem dowództwa amerykańskich sił zbrojnych. Poza przewodniczącym i jego zastępcą w skład kolegium wchodzą szefowie sztabu armii, sił powietrznych, marynarki, nowo utworzonych sił kosmicznych, komendant korpusu piechoty morskiej (marines) oraz szef Gwardii Narodowej.
Członkowie Kolegium mieli kontakt z zastępcą dowódcy Straży Przybrzeżnej adm. Charlesem Rayem, u którego potwierdzono zakażenie koronawirusem.
W sumie kwarantanną objęto 14 wojskowych. Gen. Milley oraz dowódcy armii, marynarki i sił powietrznych otrzymali już negatywny wynik testu na koronawirusa. Jednak szczególnie w początkowej fazie zakażenia wynik może być negatywny, a choroba rozwinie się dopiero z czasem. Dlatego dla bezpieczeństwa poddano ich kwarantannie - informuje AP, powołując się na anonimowe źródło w Pentagonie. Przedstawiciel Pentagonu podkreślił, że dowódcy pracują z domu i sytuacja nie wpływa na gotowość obronną USA.
W kwarantannie są także szef Dowództwa Operacji Cybernetycznych, dowódca operacyjny Sił Kosmicznych, szef Gwardii Narodowej i zastępca dowódcy Piechoty Morskiej.
Nie wiadomo, jak koronawirusem zakaził się Ray, jednak nie przypuszcza się, by miało to związek z ogniskiem koronawirusa w Białym Domu.
W ubiegłym tygodniu poinformowano, że prezydent Donald Trump i jego żona Melania Trump są zakażeni koronawirusem. Od tego czasu zakażenie wykryto u co najmniej 30 osób związanych z prezydentem i Białym Domem, w tym u urzędników, pracowników administracyjnych i dziennikarzy - korespondentów.