Donald Trump w czasie segmentu debaty poświęconej kwestii rasizmu został zapytany przez moderatora Chrisa Wallace'a, czy potępia działalność prawicowych bojówek, które w ostatnich miesiącach brały udział w rasistowskich akcjach i brutalnych protestach. Prezydent zignorował to pytanie, za to krytykował organizacje antyfaszystowskie i lewicowych aktywistów. - Zrobiłbym wszystko, chcę pokoju - mówił prezydent i ostatecznie przyciśnięty oznajmił: "Proud Boys, wycofajcie się, czekajcie w gotowości".
Czytaj też: "Burdel", a nie debata. W USA fala krytyki po starciu Biden-Trump
Członkowie Proud Boys sami określają się mianem "prozachodniej braterskiej organizacji dla mężczyzn" i słyną z antyimigranckich, antyislamskich i mizoginistycznych poglądów. Otwarcie szukają brutalnych konfrontacji i wzniecali w tym roku zamieszki, zwłaszcza w Portland. Southern Poverty Law Center, specjalizująca się w prawach obywatelskich amerykańska organizacja non-profit, określiła ich mianem grupy nienawiści i przypomina, że ta sama formacja organizowała w ostatnich miesiącach wiece poparcia dla Trumpa i policji. Z kolei Liga Antydefamacyjna podkreśla, że to ugrupowanie wykazuje się skrajnym oddaniem ideologi białej supremacji. W 2018 roku najpierw Twitter, a później Facebook zablokowały konta i profile członków grupy. Formacja przeniosła się na inne platformy społecznościowe i komunikatory. Jej członkowie aktywnie działają w czasie protestów na terenie USA.
W ciągu kilku minut po wypowiedzi Donalda Trumpa członkowie Proud Boys zaczęli komentować słowa prezydenta z dużym entuzjazmem. Wielu z nich uznało to za "historyczną" chwilę. Mieli uznać też, że komentarz ten był cichym przyzwoleniem na ich brutalną taktykę, a także wezwaniem do broni - donosi "The New York Times". Pojawiają się również głosy, że grupa szuka nowych rekrutów.
Czytaj też: Debata Trump - Biden. "Gorący bajzel, w płonącym śmietniku, we wraku pociągu". Czyli katastrofa
Joe Biden zwrócił na Twitterze uwagę, że Proud Boys świętują słowa prezydenta, cytując jednego z przywódców ugrupowania, który stwierdził: "Trump zasadniczo powiedział im, żeby się odwalili. Jestem taki szczęśliwy". Polityk skomentował: "Tak wygląda Ameryka Donalda Trumpa".
Doradca prezydenta Jason Miller stwierdził, że przez użycie zwrotu "stand by" w odniesieniu do Proud Boys, Donald Trump miał na myśli coś zupełnie innego. Według niego urzędujący prezydent USA chciał "jasno dać do zrozumienia, żeby się uspokoili".
Nowojorska radna Alexandria Ocasio-Cortez odniosła się do sprawy na Twitterze. "Donald Trump jest białym supremistą. Ludzie ostrzegali przed tym od dawna, ale byli wyszydzani, mówiono im, że przesadzają i oskarżano o radykalizm. Ale nie dlatego, że się mylili, tylko dlatego, że inni nie mogli przyjąć do wiadomości, że w naszym kraju wybrano na prezydenta białego supremistę" - napisała. Kongresmenka z Michigan, Rashida Tlaib, w podobnym tonie stwierdziła, że incydent w czasie debaty prezydenckiej "przypomina, jak Donald Trump jest niebezpieczny".
Zobacz też: "Zamknij się". Ostra wymiana zdań na debacie Trump-Biden
To nie pierwszy raz, kiedy Trump uwodzi publicznie prawicowe bojówki. Jeszcze w 2017 roku, kiedy w Charlottesville doszło do rozruchów z uczestnictwem neonazistowskich i skrajnie prawicowych ugrupowań, a jeden z kontrprotestantów zginął, Donald Trump stwierdził, że "po obydwu stronach byli wspaniali ludzie".