Prom "Estonia" zatonął w nocy z 27 na 28 września 1994 r. na Morzu Bałtyckim. Swoją podróż rozpoczął w Tallinie. Nad razem miał pojawić się w porcie w Sztokholmie. W czasie rejsu panowała niesprzyjająca pogoda, wiał silny wiatr, a fale osiągały wysokość nawet kilku metrów. Skala tragedii była olbrzymia. Z 989 osób na pokładzie zginęło 852, co czyni katastrofę promu jedną z najbardziej tragicznych od czasów zakończenia II wojny światowej.
Według raportu komisji powołanej do zbadania przyczyn katastrofy z 1997 r., tragedia została spowodowana wadą konstrukcyjną furty dziobowej. Furta, czyli wrota służące do załadunku towarów i pasażerów, miała nie wytrzymać naporu fal.
Wrota zostały zerwane, co pozwoliło na wlanie się do wnętrza statku 1000 ton wody w ciągu zaledwie 5 minut. Napór wody doprowadził do przechyłu promu na prawą burtę i w konsekwencji do zatonięcia.
Ustalenia komisji nie spotkały się z powszechnym uznaniem. Po publikacji raportu od razu pojawiły się teorie spiskowe, że katastrofa została spowodowana wybuchem bomby znajdującej się pod pokładem.
Na przyczyny katastrofy promu "Estonia" nowe światło mogą rzucić ustalenia twórców filmu dokumentalnego "Estonia - odkrycie, które wszystko zmienia". Jak informuje szwedzki dziennik "Aftonbladet", dokumentaliści odkryli w poszyciu statku 4-metrową dziurę. Odkrycia dokonano dzięki zdjęciom podwodnego robota.
Wyrwa w poszyciu statku była niewidoczna przez wiele lat, ponieważ zakrywało ją dno morskie. Jednak z biegiem czasu, prom, leżący na miękkich osadach dennych, przechylił się na drugą stronę i odsłonił dziurę w swoim poszyciu.
- Nie można wykluczyć, że uszkodzenie było ważne dla procesu tonięcia - powiedział Jørgen Amdahl, profesor technologii morskiej w Trondheim.
Twórcy filmu skontaktowali się z ekspertami w zakresie badania przyczyn katastrof morskich, którzy stanowczą odrzucają teorię o eksplozji. Według nich dziura powstała w wyniku "siły zewnętrznej". Był to prawdopodobnie duży obiekt, który uderzył w kadłub promu. Po publikacji ustaleń filmowców, pojawiają się spekulacje, że tym obiektem, który mógł uderzyć w "Estonię" był okręt podwodny.
Premier Estonii Jüri Ratas zapowiedział, że w związku z nowymi informacjami na temat prawdopodobnej przyczyny katastrofy promu powinno odbyć się nowe śledztwo. - Należy przeprowadzić nowe śledztwo techniczne dotyczące okoliczności katastrofy promu "Estonia". Naszym zdaniem, nowe badanie powinno obejmować obserwacje podwodną - zaznaczył Ratas.
Ministrowie spraw zagranicznych Estonii, Finlandii i Szwecji wydali wspólne oświadczenie, w którym zapowiadają weryfikację nowych faktów. Zapowiadają również ścisłą współpracę oraz oparcie się na wnioskach końcowych z 1997 r., opracowanych przez komisję powołaną do zbadania przyczyn katastrofy.