Premier Armenii ogłosił powszechną mobilizację i stan wojenny. Nikoł Paszynian wyjaśnił, że ma to związek ze wznowieniem działań zbrojnych w nieuznawanym Górskim Karabachu. W separatystycznej enklawie doszło do wymiany ognia między siłami Armenii i Azerbejdżanu. Samozwańcze władze Górskiego Karabachu również ogłosiły powszechną mobilizację.
Władze w Erywaniu i Baku oskarżają się wzajemnie o sprowokowanie działań zbrojnych. Armenia twierdzi, że odpowiedziała ogniem na atak wojsk azerbejdżańskich, a Azerbejdżan oświadczył, iż zareagował na ostrzał ze strony Armenii.
Ministerstwo Obrony Armenii udostępniło nagrania, które mają pokazywać ostrzał i zniszczenie azerbejdżańskich czołgów. Z kolei Azerbejdżan poinformował, że w wyniku działań militarnych przejął kontrolę nad kilkoma wsiami w Górskim Karabachu. Obie strony informują o ofiarach zarówno wśród cywilów, jak i wojskowych.
Są ofiary śmiertelne w Górskim Karabachu
W wyniku wymiany ognia, po raz pierwszy od 25 lat doszło do ostrzału Stepanakertu - stolicy separatystycznego Górskiego Karabachu. Według karabachskich separatystów, wśród ludności cywilnej są ofiary śmiertelne i ranni. Nie podano jednak żadnej liczby.
Konflikt między Armenią i Azerbejdżanem o Górski Karabach trwa od około 40 lat. Na przełomie lat 80 i 90-tych XX wieku doszło do otwartej wojny, w której zginęło ponad 30 tysięcy osób. Erywań wspiera mieszkających w Górskim Karabachu Ormian, jednak samozwańcza republika nie jest uznawana przez żaden kraj na świecie, a formalnie terytorium należy do Azerbejdżanu. Zawieszenie broni z maja 1994 roku przerwało otwartą wojnę, jedna od tego czasu dochodzi do potyczek, wzajemnych ostrzałów i oskarżeń o agresję.
