Słowa współpracowników Nawalnego, który poinformowali o nowych ustaleniach ws. otrucia rosyjskiego opozycjonisty, przytacza m.in. agencja Reutera. W czwartek 17 września zamieścili oni w mediach społecznościowych nagranie, na którym informują, że otrzymali wyniki badań laboratoryjnych rzeczy zabezpieczonych w pokoju hotelowym w Tomsku, w którym rosyjski opozycjonista przebywał przed udaniem się na lotnisko. Pokój przeszukali 20 sierpnia - godzinę po tym, gdy dowiedzieli się, że Nawalny jest w ciężkim stanie. W tym czasie z rosyjskim opozycjonistą była jego rzeczniczka.
Na opublikowanym przez współpracowników Nawalnego filmie widać, jak przeszukują pokój - w rękawiczkach ochronnych zabezpieczają m.in. jedzenie znajdujące się w lodówce, a także kilka pustych butelek, w tym butelkę wody mineralnej.
Podczas lotu Aleksiej stracił przytomność i zaczął się dusić, samolot awaryjnie lądował. Niemal od razu pracownicy, którzy pozostali w Tomsku, dowiedzieli się o zdarzeniu. Zrobili wszystko, co się dało w tym momencie, czyli wezwali prawnika i weszli do pokoju, z którego właśnie wyszedł Nawalny. Zaczęli nagrywać, opisywać i pakować wszystko, co tam znaleźli. W tym butelki wody, którą widać na filmie.
Postanowili zebrać wszystko, co hipotetycznie mogłoby się przydać i przekazać to lekarzom w Niemczech. Fakt, że sprawa nie zostanie zbadana w Rosji, był dość oczywisty. I tak też się stało, bo Rosja nadal wypiera się odpowiedzialności za otrucie
- opisali.
Jak informują - przekazali je do zbadania w niemieckim laboratorium i otrzymali potwierdzenie, że w butelce wody mineralnej odnaleziono ślady gazu bojowego typu nowiczok.
Teraz już wiemy: Aleksiej został otruty, zanim opuścił swój pokój i udał się na lotnisko. (...) Nowiczok był w wodzie
- wskazują współpracownicy Nawalnego. Zamieszczone przez nich nagranie można zobaczyć poniżej:
Początkowo podejrzewano, że nowiczok znajdował się w herbacie, którą Nawalny pił na chwilę przed wejściem do samolotu - w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których widać polityka z papierowym kubkiem. Gdy w trakcie lotu jego stan nagle się pogorszył, samolot musiał awaryjnie lądować.
Później niezależne laboratoria z Niemiec, Francji i Szwecji potwierdziły, że w jego organizmie stwierdzono ślady trucizny. W ostatnich dniach stan Nawalnego poprawia się - berliński szpital, w którym przebywa rosyjski opozycjonista, przekazał, że może on już samodzielnie oddychać i na krótko wstawać z łóżka. Jednocześnie na arenie międzynarodowej toczą się dyskusje nad wymierzonymi w Rosję sankcjami. O ich przyspieszenie zaapelował szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. - Mam nadzieję, że to, co wydarzyło się z panem Nawalnym, zachęci państwa członkowskie do zakończenia dyskusji i do działania, by zaakceptować sankcje za łamanie praw człowieka - mówił podczas debaty w Parlamencie Europejskim.