Ogień wybuchł w strefie wolnocłowej bejruckiego portu. Nad miastem szybko pojawiły się kłęby czarnego dymu. Według agencji Reuters, nie udało się jeszcze ustalić przyczyn pożaru. W porcie pojawili się już strażacy. W akcji gaśniczej uczestniczą też helikoptery.
W mediach społecznościowych udostępniane są nagrania, na których można zobaczyć pożar w bejruckim porcie.
Dziennik "The Independent", powołując się na lokalne media, twierdzi, że wojsko rozpoczęło już ewakuację strefy wokół miejsca, gdzie doszło pożaru. Część mieszkańców w panice zaczęła wsiadać do samochodów, by, jak mówili, "uciec z Bejrutu".
"To port w Bejrucie. Koszmar powrócił" - napisał jeden z mieszkańców, który udostępnił w mediach społecznościowych nagranie z miejsca zdarzenia.
Michel el-Murr, szef zespołu poszukiwawczo-ratunkowego straży pożarnej, powiedział dziennikowi, że strażacy pracujący na miejscu musieli poprosić o wsparcie, w tym również o pomoc oddziałów obrony cywilnej. - Nie wiemy, co dokładnie się tam pali. Próbujemy ugasić ogień, ale jest on zbyt duży. Potrzebna nam mieszanka wody i piany - mówił el-Murr.
George Kettaneh, szef libańskiego oddziału Czerwonego Krzyża, przekazał Reutersowi, że w związku z pożarem nie ma ryzyka eksplozji. Zaznaczył też, że nikt nie został ranny, choć u niektórych osób znajdujących się w pobliżu magazynu wystąpiły problemy z oddychaniem.
Miesiąc temu wybuch ponad dwóch tysięcy ton saletry amonowej całkowicie zniszczył bejrucki port i uszkodził wiele budynków w innych dzielnicach stolicy Libanu. Zginęło wówczas 190 osób, a 6 tys. zostało rannych. "Libańczycy spekulują, że czwartkowy pożar może być próbą usunięcia z miejsca zdarzenia śladów wybuchu z zeszłego miesiąca" - podała po godzinie 15 czasu polskiego agencja Associated Press.