W środę 9 września premier Mateusz Morawiecki spotkał się z kontrkandydatką Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłaną Cichanouską. Szef polskiego rządu przekazał jej klucze do Domu Białoruskiego w zabytkowej willi na Saskiej Kępie, mówiąc, że "ten dar narodu polskiego dla białoruskiego na pewno przyczyni się do walki o wolną Białoruś". Po tym wydarzeniu media zaczęły spekulować, czy w posiadłości przy ul. Krynicznej powstanie "alternatywna struktura rządu Białorusi w Polsce". Zaprzeczył temu prezes Fundacji Białoruski Dom w Warszawie Aleś Zarembiuk.
- Nie tworzymy żadnego alternatywnego rządu. Nikt o tym nawet nie mówi. Musimy zrobić wszystko, by doprowadzić do zmian wewnątrz Białorusi, by w naszym kraju odbyły się wolne demokratyczne wybory - powiedział Zarembiuk w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Spekulacje na temat opozycyjnego rządu Białorusi w Polsce ucinał także szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Zapytany o to, czy podarowanie willi społeczności białoruskiej jest wstępem do tworzenia białoruskiego rządu na uchodźstwie, powiedział, że nie.
- To są skróty myślowe, które nie powinny się pojawiać, bo są wykorzystywane przez propagandę rosyjską i białoruską. Białorusini muszą sami podejmować decyzje, co chcą robić, gdzie chcą robić, kiedy chcą robić. My, zgodnie z decyzją premiera Morawieckiego, chcemy stworzyć warunki dla wszystkich osób, które nie mogą dzisiaj funkcjonować na Białorusi, bo są np. zagrożone aresztowaniem - mówił Michał Dworczyk w rozmowie z dziennikarzem Polsat News.