Od samego początku protesty na Białorusi mają charakter pokojowy. Tak też było w niedzielę 6 września. Około 14 w największych miastach w kraju - Mińsku, Grodnie czy Witebsku zaczęły tworzyć się manifestacje. Po raz kolejny o sobie dała znać też milicja, która w brutalny sposób zatrzymywała protestujących.
Jedno z nagrań udostępnione zostało na Twitterze dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Widać na nim funkcjonariusza, który uderza pałką mężczyznę leżącego na ziemi. Na kolejnych filmach widać, jak milicja używa gazu pieprzowego wobec manifestantów, którzy w żaden sposób nie wykazywali agresji.
Dodatkowo milicjanci wyłapywali ludzi, którzy dopiero szli na demonstracje. Blokowano też dojścia do centrum miast. Białoruskie media informowały też o zamaskowanych funkcjonariuszach w cywilu, którzy rozganiali demonstrujących.
Według danych Centrum Wiosna podczas niedzielnych protestów w Mińsku zatrzymano co najmniej 193 osoby. Opozycyjna Rada Koordynacyjna podała natomiast, że od 9 sierpnia zatrzymanych mogło zostać już ponad 10 tysięcy osób, z czego 450 poddano torturom. Poza tym są także osoby zabite i zaginione.
W sprawie brutalnych działań milicji wypowiedział się już polski szef NSZZ Policjantów. W liście do białoruskich mundurowych Rafał Jankowski odwołał się do polskiej historii:
Znajdujecie się dziś dokładnie w tym samym miejscu, w którym my, polscy policjanci - wówczas milicjanci - znajdowaliśmy się przed czterdziestu i trzydziestu laty, kiedy Polacy wypowiedzieli posłuszeństwo ówczesnej władzy. I tak, jak Wy dzisiaj, nasi koledzy stali naprzeciw ludzi walczących o prawdziwą wolność i demokrację. Tak teraz, na Białorusi, naprzeciwko Was stoją Wasze siostry, bracia i znajomi. Takie wydarzenia zawsze są trudne dla funkcjonariuszy, którzy wykonują rozkazy swoich dowódców i komendantów. Taki dylemat mieli też polscy milicjanci, ale stanęli po właściwej stronie. (...) Ludzie wychodzący na ulicę nie mają broni i nie chcą nikomu zrobić krzywdy. Pokojowo manifestują swoje niezadowolenie. Dlatego, proszę was i ostrzegam nie używajcie przemocy, nie składajcie fałszywych zeznań, nie poświadczajcie nieprawdy w sądach. Nie róbcie krzywdy własnemu narodowi
- napisał szef NSZZ Policjantów.
Na apel polskich funkcjonariuszy zareagowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi. Generał Juryj Karajeu uznał, że "bardziej humanitarnej, wytrwałej i opanowanej milicji [jak w Białorusi - red.] nie ma nigdzie na świecie". Po niedzielnych protestach w szpitalach ma przebywać 30 milicjantów, którzy mają otrzymać "wsparcie moralne, materialne i finansowe" od państwa.