Podczas środowego protestu w Mińsku wejście do kościoła św. Szymona i św. Heleny przy ul. Niepodległości (nazywanego też czerwonym kościołem) zablokowane zostało przez oddziały OMON-u. Uzbrojeni funkcjonariusze stanęli przy drzwiach, odcinając tym samym drogę osobom, które mogłyby chcieć się schronić we wnętrzu świątyni podczas rozpędzania demonstracji. Zdjęcia kościoła barykadowanego przez OMON obiegły media społecznościowe. Znajdujący się w świątyni wierni, dziennikarze oraz ci, którzy schronili się tam przed zatrzymaniem, mogli wyjść dopiero po ok. czterdziestu minutach, gdy udało się otworzyć drzwi zapasowe.
Jak relacjonuje dziennikarz i członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut, to nie pierwsze działanie białoruskich władz wymierzone w Kościół. "Władze wsadziły do kryminału jednego z księży, od kilku dni wyłączają prąd w Kościele św. Szymona i św. Heleny w Mińsku i wycofały z reżimowych mediów transmisję mszy" - opisuje.
W związku z działaniami OMON-u zaprotestował zwierzchnik białoruskich katolików, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz. Jak stwierdził, służby porządkowe "powinny bronić podstawowych praw obywateli, w tym prawa do swobody wyznania i nie przeszkadzać w ich realizacji, co gwarantuje konstytucja".
Powinno być przeprowadzone śledztwo w związku z nieadekwatnymi i niezgodnymi z prawem działaniami, jakie miały miejsca w kościele świętych Szymona i Heleny. Winni powinni być ukarani
Zgodnie z Konstytucją Republiki Białorusi ludzie mają prawo modlić się swobodnie wchodząc i wychodząc z kościoła bez przeszkód. Zablokowanie wyjścia z sanktuarium i stworzenie przeszkody dla swobodnego wjazdu i wyjazdu ludzi jest rażącym naruszeniem praw wierzących i wolności wyznania
- napisał, dodając, że "takie i podobne działania funkcjonariuszy struktur siłowych nie sprzyjają zmniejszeniu napięcia w celu uspokojenia nastrojów w białoruskim społeczeństwie, w momencie, gdy Kościół katolicki apeluje o pojednanie i dialog w celu rozwiązania nabrzmiałego w kraju konfliktu socjalno-politycznego".