Dyskusja o opalaniu się topless rozgorzała we Francji po interwencji żandarmów w miejscowości Sainte-Marie-la-Mer na południu kraju. W czwartek 20 sierpnia mundurowi zostali wezwani przez rodzinę, która była oburzona tym, że grupa kobiet korzysta z plaży, odsłaniając biust. Choć we Francji nie ma zakazu opalania się topless, trzy panie zostały upomniane i poproszone o ubranie górnych części strojów kąpielowych. Wywołało to falę krytyki wobec francuskich służb mundurowych.
"Czy Sainte-Marie-la-Mer to Arabia Saudyjska?" - napisał jeden z oburzonych komentatorów, któremu wtórowali inni, pisząc, że Francja staje się coraz bardziej pruderyjna.
W obronie kobiet, które upomnieli żandarmi, stanął minister spraw wewnętrznych Francji Gerald Darmanin.
"To było nieodpowiednie, że kobietom zwrócono uwagę na ich ubiór. Wolność to coś cennego" - napisał polityk na Twitterze.
W sprawie wypowiedziała się także rzeczniczka francuskiej żandarmerii Maddy Scheurer.
"Zawsze będziecie mnie widzieć w mundurze. Ale opalanie się topless jest dozwolone na plaży w Sainte-Marie-la-Mer. To była niezdarność dwóch żandarmów, którzy sądzili, że postępują słusznie" - skomentowała Scheurer.
Opalanie się topless jest we Francji dozwolone. Takich praktyk nie rozpatruje się jako przypadków ekshibicjonizmu, choć mogą zostać one zakazane na mocy lokalnych dyrektyw. Najnowsze badania pokazują jednak, że opalanie się topless staje się we Francji coraz mniej popularne. Portal msn.com podaje, że w roku 1984 bez góry od stroju kąpielowego opalało się 43 proc. Francuzek, a obecnie robi to mniej niż 20 proc. z nich. Badania wykazują, że ma to związek z rosnącym strachem przed molestowaniem seksualnym i zjawiskiem body shamingu.