Polski turysta w ostatni wtorek udał się na popularną wśród alpinistów drogę via ferrata (czyli turystyczny szlak wspinaczkowy), w której okolicy znajduje się najdłuższy w Europie most linowy. 24-letni Polak nie zdołał jednak przejść trasy. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce, odnaleźli go nieprzytomnego.
Jak podaje "Gazeta Krakowska", pomocy Polakowi udzieliła Horska Zachranna Służba, czyli słowacki odpowiednim Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. 24-latek wisiał na linie, ponieważ nie był w stanie poradzić sobie z wejściem na szlak.
Ratownicy zdradzili, że po dotarciu do Polaka wykazywał on już objawy wstrząsu ortostatycznego, bowiem był zawieszony na linie przez około pół godziny. Niedługo po ich przybyciu turysta całkowicie stracił przytomność, wskutek czego niezbędna była natychmiastowa terapia przeciwwstrząsowa.
Polakowi wstrzyknięto specjalne leki, które pomogły przywrócić mu przytomność. W akcji ratunkowej, wskutek gęstej mgły, nie mógł uczestniczyć śmigłowiec medyczny, dlatego ratownicy opuścili go na ziemię, a następnie na noszach zaniesiono w miejsce, z którego karetka mogła go zawieźć do szpitala.
Via ferrata to szlak górski z licznymi sztucznymi ułatwieniami, np. w formie podestów czy klamer. Turyści, którzy decydują się na jego pokonanie, zazwyczaj wyposażeni są w specjalne uprzęże alpinistyczne, a dodatkowo muszą mieć odpowiednie umiejętności i cechować się wytrzymałością fizyczną.
Do groźnej sytuacji doszło w rejonie Kremnicy, położonej około 160 km od Zakopanego. Znajdujące się tam via ferraty zazwyczaj oznakowane są jako szlaki trudne i bardzo trudne. Słowaccy ratownicy ostrzegli, aby wybierali się na nie jedynie doświadczeni wspinacze.