Niezależne media: Łukaszenka dąży do siłowego rozwiązania konfliktu i zbroi granice. "Niech się boją"

Niezależne media donoszą, że prezydent Alaksandr Łukaszenka dąży do siłowego rozwiązania konfliktu na Białorusi. Zdaniem obserwatorów działa on według zasady "ludzie mogą mnie nie lubić, ale niech się boją". Łukaszenka rozpoczął też przygotowania do zbrojenia granic. Białoruś jeszcze w czwartek może podjąć decyzję o wzmocnieniu obrony obwodu grodzieńskiego, który graniczy z Polską i Litwą.

W niezależnych białoruskich i rosyjskojęzycznych mediach pojawiają się informacje o tym, że Łukaszenka planuje zaostrzenie kursu w sprawie toczących się od zeszłego tygodnia protestów. O tym, że zamierza "zrobić porządek w kraju", prezydent Białorusi informował też podczas środowego spotkania Rady Bezpieczeństwa.

Zobacz wideo Mińsk. Białorusinki ustawiają się w żywe łańcuchy

Białoruś. Niezależne media: Łukaszenka dąży do siłowego rozwiązania konfliktu

Gazeta internetowa "Nawiny" zauważa, że jeszcze kilka dni temu prezydent Łukaszenka wyglądał na zagubionego, gdy spotkał się z robotnikami w Mińsku, a ci zaczęli skandować "odejdź". Z kolei w środę OMON rozpędził demonstrujących przed bramą mińskich zakładów traktorowych, a milicja zajęła Teatr Narodowy, którego pracownicy zastrajkowali. Dziennikarze relacjonują, że na sile przybierają naciski na robotników. I chociaż w wielu fabrykach jest niespokojnie, część strajkujących przystąpiła do pracy.

Komentator Waler Karbalewicz stwierdza, że "władze spostrzegły słabość protestujących", którym nie udało się zorganizować ogólnonarodowego strajku. Tymczasem prezydent Łukaszenka nie zamierza wyczekiwać na samoistne wygaśnięcie protestów i wkrótce przejdzie do kontrnatarcia w myśl zasady "ludzie mogą mnie nie lubić, ale niech się boją".

"Tej ofensywie społeczeństwo może się przeciwstawić jedynie poprzez organizację masowych akcji protestu, w tym strajków" - ocenia Karbalewicz.

"Na razie stopniowo, ale białoruski karnawał się kończy. Na ulice wracają milicjanci od rozpędzania zamieszek. Chyba się przegrupowali i znów spróbują wariantu siłowego. Pytanie, na jaką skalę" - napisał na Twitterze Michał Potocki, dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" specjalizujący się m.in. w tematyce Europy Wschodniej.

Pojawiają się także przypuszczenia, że Łukaszenka może chcieć skorzystać z pomocy, którą zadeklarował Władimir Putin. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że jeśli wojska rosyjskie wejdą na teren Białorusi, by zdławić protesty, to może być "zaproszenie w jedną stronę", a Rosjanie nie wycofają się już z terenu Białorusi.

O to, czy interwencja Rosji na Białorusi jest prawdopodobna, był pytany szef MSZ Litwy Linas Linkevicius, którzy zapewnił azyl Swietłanie Cichanouskiej. - Osobiście nie sądzę, żeby to się wydarzyło, bo jeszcze bardziej skomplikowałoby reputację Rosji jako państwa. Poza tym pokazano by w ten sposób także obywatelom Rosji, jak sami byliby traktowani w takiej sytuacji. Inwazja nie byłaby krokiem racjonalnym. Ale niestety nie mogę jej wykluczyć. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Manewry i przerzucanie wojsk na Białorusi. MON odpowiedział

Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa, Białoruś może podjąć w czwartek decyzję o wzmocnieniu obrony obwodu grodzieńskiego, który graniczy z Polską i Litwą. Wcześniej o rzekomych prowokacjach i o tym, że "w Grodnie już wieszają polskie flagi", mówił prezydent Alaksandr Łukaszenka.

Na Białorusi 17 sierpnia rozpoczęły się czterodniowe manewry na poligonach w pobliżu granic Polski i Litwy. Prezydent Aleksander Łukaszenka w sobotę kazał przerzucić elitarną brygadę powietrzno-desantową z położonego na wschodzie kraju Witebska pod Grodno. W środę na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa białoruski przywódca polecił zwrócenie szczególnej uwagi na zachodnie granice Białorusi. W tym celu minister obrony generał Wiktor Chrenin polecił "przygotowanie propozycji" odnośnie do obrony na grodzieńskim kierunku. Do tego celu mogą być zaangażowane kompleksy rakietowe "Polonez ", "Toczka" i drony. Ministerstwo obrony poinformowało, że "propozycje zostaną zaprezentowane dowódcy resortu wojskowego".

Do informacji ws. zaostrzenia działań wojsk białoruskich na granicy z Polską odniósł się MON.  - Obserwujemy sytuację na Białorusi, pozostajemy w kontakcie z sojusznikami - powiedział cytowany przez Onet wiceminister obrony narodowej, Wojciech Skurkiewicz.

Według niektórych komentatorów próba stworzenia wrażenia, że kraje NATO zagrażają Białorusi, ma na celu odwrócenie uwagi Białorusinów od problemów wewnętrznych. Może też być działaniem skierowanym na pozyskanie sympatii Rosji.

Więcej o: