Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevicius poinformował, że sankcje dotyczą białoruskiego reżimu. Zapowiedział również, że ważniejsze decyzje będą podejmowane na szczeblu europejskim.
Szef Rady Europejskiej Charles Michel zapowiedział wprowadzenie sankcji po wczorajszym szczycie. Mają być one wprowadzone wskutek przemocy, represji i fałszerstw wyborczych na Białorusi. UE oficjalnie nie uznała wyników wyborów prezydenckich 9 sierpnia.
Cytowany przez portal www.delfi.it Linkevicius potwierdził to stanowisko. - Na poparcie tej decyzji rozpoczęliśmy proces stosowania krajowych sankcji wobec tych, którzy dopuszczali się przemocy, używali nadmiernej siły, wobec szefów instytucji odpowiedzialnych za te działania, wobec tych, którzy sfałszowali wybory - mówił.
Litewski minister podkreślił również, że sankcje obejmują jedynie zakaz wjazdu do kraju. Wśród objętych nimi Białorusinów mają się znaleźć między innymi Alaksandr Łukaszenka i bliskie mu osoby.
- Nie ujawnimy nazwisk. Powiem tylko, że są to 32 osoby, w tym Alaksandr Łukaszenka i inni urzędnicy, którzy odpowiadają za struktury siłowe - Omon i KGB - dodał.
Linkevicius przyznał również, że na ten moment jest to wszystko, co Litwa może zrobić w sprawie sytuacji na Białorusi. - Sankcje są, szczerze mówiąc, dość symboliczne, ponieważ najważniejsze będą sankcje europejskie. Ale jest to miara tego, co możemy zrobić w tej chwili - stwierdził.