Thierry Breton w rozmowie z radiem Europe 1 podkreślił, że proces wyborczy na Białorusi nie był uczciwy, a tamtejsze społeczeństwo daje temu zdecydowany wyraz. Polityk przypomniał również o przemocy, którą wobec protestujących zastosowały białoruskie służby, oraz że władze kraju nie przestrzegają zasad praworządności.
Breton powiedział, że UE w rozmowach z prezydentem Władimirem Putinem weźmie pod uwagę szczególne relacje Mińska z Moskwą. "Białoruś nie jest w Europie, jest na granicy pomiędzy Europą a Rosją, a jej sytuacja jest inna niż Ukrainy, czy Gruzji. Białoruś jest bardzo mocno połączona z Rosją, a większość populacji opowiada się za bliskimi związkami z Rosją" - mówił.
Niezależne białoruskie media poinformowały, że dziś w nocy do strajkującego Teatru Narodowego w Mińsku została wprowadzona milicja. Do gmachu nie są wpuszczani aktorzy i pracownicy, którzy uczestniczą w strajku przeciwko zwolnieniu dyrektora Pawła Łatuszki.
Milicjanci kontrolują też wejście do gmachu białoruskiej telewizji państwowej, gdzie strajkuje część dziennikarzy. Milicyjny OMON usunął demonstrantów sprzed bramy Mińskich Zakładów Traktorowych MTZ. Na teren fabryki nie wpuszczono tych robotników, którzy chcieli strajkować.
W Soligorsku na południu Białorusi trwa strajk w kopalni soli potasowej. Protestujący mówią, że były naciski, aby nie brali udziału w akcji. Również z innych zakładów, w których robotnicy przygotowują się do strajków, docierają sygnały o groźbach zwolnień z pracy.
W Mińsku i innych miastach wieczorem mają się odbyć kolejne powyborcze demonstracje . Miejscowa opozycja uważa, że wybory prezydenckie przeprowadzone 9 sierpnia zostały sfałszowane i domaga się ich powtórzenia.