Obecny na spotkaniu estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu stwierdził, że grupa stworzona z 15 przedstawicieli Rady Bezpieczeństwa "powinna wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za zapobieganie gwałtownym konfliktom i masowym okrucieństwom". - Korzystanie z dyplomacji prewencyjnej na wszystkich szczeblach ma ogromne znaczenie dla uniknięcia eskalacji konfliktu zbrojnego - mówił.
Reinsalu dodał ponadto, że zorganizowane we wtorek spotkanie jest najlepszym dowodem na to, że Rada Bezpieczeństwa obserwuje sytuację na Białorusi. - W razie potrzeby sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych otrzyma od rady wsparcie, niezbędne do wykorzystania jego narzędzi dyplomacji prewencyjnej - przyznał.
Pierwszy zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Poljanski zamieścił wczoraj na swoim profilu na Twitterze wpis dotyczący dyskusji o sytuacji na Białorusi. - To wewnętrzna kwestia tego kraju, a nie sprawa podlegająca dyskusji w Radzie Bezpieczeństwa. Rosja podkreśliła, że tylko sami Białorusini powinni rozwiązać problemy swojego kraju bez obcej ingerencji i wtrącania się - napisał.
Podobne zdanie mają Chiny. Stały przedstawiciel Pekinu przy ONZ Zhang Jun podczas spotkania stwierdził, że "to, co dzieje się na Białorusi jest sprawą wewnętrzną tego kraju i nie stanowi żadnego zagrożenia dla pokoju i bezpieczeństwa w regionie ani na świecie".
W środę ma odbyć się wideokonferencja szefów państw i rządów Unii Europejskiej temat trudnej sytuacji powyborczej na Białorusi.