Z komunikatu Kremla wynika, że Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka podczas rozmowy o sytuacji powyborczej na Białorusi, uwzględnili "presję wywieraną z zagranicy". "Z rosyjskiej strony została potwierdzona gotowość do niezbędnej współpracy" - można przeczytać w dokumencie. Dalej kremlowska służba prasowa informuje, że oprócz wsparcia w ramach Państwa Związkowego, Rosja gotowa jest uruchomić mechanizmy wojskowej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
ODKB zrzesza część państw dawnego Związku Radzieckiego. W ramach tego układu działają Kolektywne Siły Szybkiego Reagowania, które zgodnie z porozumieniami mogą być wykorzystywane do interwencji zbrojnej, w przypadku zagrożenia dla suwerenności lub ustroju konstytucyjnego jednego z państw członkowskich.
Od dwóch dni, w rosyjskich mediach państwowych nasila się narracja wskazująca, że białoruska opozycja jest inspirowana z zagranicy i dąży do kolorowej rewolucji. "Protesty pokojowo nastawionych Białorusinów nie zagrażają Białorusi, ani tym bardziej Rosji, a jedynie samemu Łukaszence, który jak wszyscy dyktatorzy pomylił siebie z państwem" - napisał na blogu Echa Moskwy rosyjski opozycjonista z partii "Jabłoko" Borys Wiszniewski.
Armia białoruska planuje od poniedziałku czterodniowe ćwiczenia w pobliżu elektrowni atomowej, oraz w obwodzie grodzieńskim graniczącym z Polską i Litwą - podała rosyjska agencja RIA, powołując się na tamtejsze ministerstwo obrony.
Zapowiedziano też, że w ramach ćwiczeń białoruska armia będzie szkolić się do wzmocnienia zachodniej granicy kraju.
Tłumy na proteście w Mińsku. Łukaszenka płakał na swoim wiecu [NA ŻYWO]>>>
W Mińsku demonstruje według różnych ocen od 100 do 500 tysięcy ludzi domagając się ustąpienia prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Wcześniej prezydent Białorusi przemawiając do swoich zwolenników, odrzucił oskarżenia o sfałszowanie wyborów prezydenckich, które odbyły się tydzień temu.