Według Centralnej Komisji Wyborczej Alaksandr Łukaszenka, który rządzi Białorusią od 1994 roku, zdobył aż 80,1 proc. głosów. Jego główną oponentkę Swiatłanę Cichanouską poparło z kolei 10,1 proc. wyborców. Żaden z pozostałych kontrkandydatów urzędującego prezydenta nie uzyskał 2 proc. głosów. Z wyliczeń Centralnej Komisji Wyborczej wynika, że frekwencja w wyborach prezydenckich wyniosła 84,28 proc. - podaje białoruska agencja informacyjna BelTA.
Zarówno tysiące Białorusinów, jak i społeczność międzynarodowa, nie uznają wyników niedzielnych wyborów na Białorusi. Unia Europejska oświadczyła, że nie były one uczciwe, a premierzy Polski i Czech opowiedzieli się za powtórnym przeprowadzeniem głosowania w tym kraju. Obywatele Białorusi protestują przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki od niedzieli 9 sierpnia, kiedy ogłoszono wyniki exit pool. Osoby uczestniczące w demonstracjach są przekonane, że wyniki wyborów są sfałszowane i domagają się, aby urzędujący prezydent ustąpił z urzędu.
Do protestujących dołącza się coraz więcej białoruskich zakładów pracy. Związane z tym problemy ekonomiczne i naciski z zagranicy sprawiły, że władza zrobiła krok w tył i przestała stosować przemoc wobec protestujących. Nie wiadomo jednak, czy obserwowana na Białorusi odwilż będzie długa - relacjonuje reporter Outriders Piotr Andrusieczko.