Informacje o wstępnych wynikach wyborów na Białorusi pojawiły się na oficjalnej stronie internetowej tego kraju. O 9 rano czasu białoruskiego sterowana przez reżim Alaksandra Łukaszenki Centralna Komisja Wyborcza przeprowadziła też konferencję prasową, na której ogłosiła, że urzędujący prezydent otrzymał 80,23 proc. głosów. Z oficjalnych danych wynika, że drugi wynik należy do Swiatłany Cichanouskiej, którą poparło 9,9 proc. wyborców. Frekwencja wyborcza wyniosła z kolei 84,23 proc.
Według Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi na Alaksandra Łukaszenkę zagłosowało 4 652 423 osób, a Swiatłana Cichanouska zdobyła poparcie 65 784 wyborców. Reżim podaje także, że żaden z pozostałych kontrkandydatów urzędującego prezydenta nie otrzymał nawet 2 proc. głosów. Zupełnie inne są doniesienia niezależnych dziennikarzy.
- Wyciekają coraz to nowe protokoły z komisji wyborczych, które świadczą o tym, że Łukaszenka przegrał z Ciachanouską stosunkiem mniej więcej 1 do 5 głosów - powiedział w TVP Info białoruski dziennikarz Michaś Jańczuk.
Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna stwierdziła podczas konferencji prasowej, że nie sądzi, aby ostateczny wynik wyborów miał się dramatycznie różnić od tego, który został ogłoszony o 9 rano. Zapewniła jednocześnie, że wszystkie liczby zostaną "dwukrotnie sprawdzone".
Jarmoszyna podkreśliła, że podane przez nią wyniki zostały opracowane przez dwóch analityków, którzy jako jedyni zostali w siedzibie Centralnej Komisji Wyborczej. Z jej słów wynika, że pozostali pracownicy CKW zostali "ewakuowani", jednak szefowa tego organu nie wyjaśniła dlaczego.