Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba pojechał do Mińska na zaproszenie białoruskiej opozycji, aby obserwować niedzielne wybory prezydenckie i towarzyszące im wydarzenia. O swoich wrażeniach opowiadał na antenie TVN24.
- Mniej więcej od 12-13 wczoraj ten internet całkowicie zniknął. Ponad 2 mln ludzi w Mińsku nie ma połączenia, co też utrudnia organizację wieców przez ludzi. Centrum miasta było całkowicie odcięte, na ulicy obok mojego hotelu było kilkadziesiąt wozów białoruskiego MON-u. Więzienia w Mińsku były opróżniane, część osadzonych zostało wypuszczonych. Wczoraj szliśmy z fotoreporterami ulicami, doszło do używania pocisków gumowych, pałek, armatek wodnych. Skala poszkodowanych jest obecnie nie do oszacowania - mówił poseł KO.
Michał Szczerba relacjonował przebieg niedzielnych wyborów na Twitterze. Protesty na ulicach białoruskich miast nazwał "rewolucją godności".
"Mińsk nie śpi. Miliony głosowały za zmianą. Pokazały to wiece w całym kraju. Dziś białe wstążki na rękach głosujących. Ale protokoły z komisji przygotowują ludzie Łukaszenki. To on ustalił wynik. Cały proces wyborczy to fikcja" - napisał poseł KO.
Szczerba napisał, że Białorusią "rządzi dyktator bez autoryzacji większości w społeczeństwie" i wszyscy o tym wiedzą. "Ludzie mają dość władzy, która bezczelnie fałszuje wynik wyborów. Ich głos został ukradziony. Łukaszenko (...) użyje każdej siły, żeby utrzymać władzę" - czytamy w jednym z postów posła.