W niektórych częściach Bejrutu wciąż trwają poszukiwania zaginionych, w innych - udało się już uprzątnąć gruz i pył z ulic po wtorkowym wybuchu. Jednak minie jeszcze wiele czasu, nim libańska stolica i jej mieszkańcy będą mogli wrócić do normalności. Zniszczenia i potrzeby są ogromne - od tych najpilniejszych, jak pomoc rannym i zabezpieczenie uszkodzonych budynków, po te długofalowe, w tym odbudowę zniszczeń i trwała pomoc dla poszkodowanych rodzin.
W środę, w niecałą dobę po wybuchu saletry w bejruckim porcie Gazeta.pl uruchomiła zbiórkę na rzecz Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej - organizacji, która od lat pomaga na miejscu uchodźcom i potrzebującym Libańczykom, a po katastrofie od razu ruszyła do pomocy. PCPM już wysłało zespół medyków i materiały do zabezpieczenia domów. Zaś dzięki Waszej mobilizacji w niecałe trzy dni osiągnęliśmy cel zbiórki - 100 tysięcy złotych na pomoc dla Bejrutu. Zachęcamy do dalszych wpłat - Libańczycy teraz i jeszcze przez długi czas będą potrzebować naszej solidarności i wsparcia za pośrednictwem zbiórki na Facebooku:
Gazeta.pl angażuje się w sprawy społeczne.
- Morze potrzeb jest nieprzebrane. Najważniejsze jest zrealizowanie tych najpilniejszych, najbardziej podstawowych - zapewnienie dostępu do wody, do jedzenia. Ludzie zostali pozbawieni dachu nad głową, nie mają gdzie się schować, gdzie normalnie funkcjonować. Musimy zapewnić im tymczasowe schronienie, dlatego że stracili wszystko wskutek tego wybuchu. Mówimy o pół miliona osób - relacjonowała w rozmowie z Gazeta.pl Rana Gabi szefowa misji PCPM w Libanie. Podkreśliła też, że zespół jest "bardzo wdzięczny wszystkim osobom, które już wpłaciły pieniądze".
Szef PCPM Wojciech Wilk, który sam poleciał do Bejrutu, napisał, że dzięki dotychczasowemu wsparciu pomoc już w piątek trafiła do potrzebujących w Bejrucie. "W przyszłym tygodniu wysyłamy kolejny transport" - dodał.