Trump podjął tę decyzję pomimo sprzeciwu burmistrz Chicago Lori Lightfoot. Plany prezydenta USA dotyczą również innych amerykańskich miast, zaś cała operacja ma być podstawą do "zaprowadzenia porządku" przed listopadowymi wyborami - informuje CNN.
Podejmując ten krok, Donald Trump stara się przedstawić Demokratów jako słabych w obliczu narastającej przestępczości i niezdolnych do ochrony miejsc, za które odpowiadają. Prezydent USA nakazał agentom federalnym stłumić protesty w Portland w stanie Oregon, których celem jest doprowadzenie do zaprzestania finansowania policji. Z doniesień mediów wynika, że w Portland zamaskowani funkcjonariusze porywają ludzi do nieoznakowanych samochodów, atakują i strzelają do osób, które nawet nie biorą udziału w protestach, w tym przedstawicieli mediów i burmistrza Portland. Brutalność "tajnej policji" Trumpa widać na licznych nagraniach.
Portland to miasto z silnym ruchem antyfaszystowskim, które - jak pisze The Nation - stało się poligonem doświadczalnym dla autorytarnych zapędów Trumpa, w tym używaniu tajnej policji. Największe miasto w stanie Oregon niemal nieprzerwanie od lat 50. rządzone jest przez demokratów, z roczną "przerwą" na przełomie lat 70. i 80., kiedy miastem zarządzała Connie McCready, Republikanka, jednak mocno niepokorna wobec partii. Z kolei Chicago jest "niebieskim", a więc tradycyjnie demokratycznym miastem, już niemal od stu lat - ostatni republikański burmistrz rządził Chicago na początku lat 30.
- Ogłaszam dziś zwiększenie liczby federalnych służb bezpieczeństwa w amerykańskich społecznościach nękanych brutalną przestępczością. Szalejąca przemoc szokuje Amerykanów, dlatego nie mam innego wyboru - powiedział Trump podczas konferencji prasowej w Białym Domu.
Demokraci alarmują, że Trump wykorzystuje okazję, by pokazać swoim wyborcom, że potrafi rządzić twardą ręką. Jak wyjaśnia "Gazeta Wyborcza", głównym hasłem jego kampanii, powtarzanym często na prezydenckim Twitterze, jest "Prawo i porządek". To kopia taktyki Richarda Nixona, który zdobył prezydenturę podczas niepokojów społecznych w 1968 r.
"Trump rozpoczął okupację amerykańskich miast" - ocenia felietonistka "New York Timesa". I przypomina, że Kongres będzie niebawem głosował nad funduszami dla Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, co stwarza szansę na powstrzymanie prezydenta.
Uwaga Trumpa w ostatnich dniach skupiła się na Chicago, którego burmistrzyni zapowiedziała, że "nie wpuści oddziałów wysyłanych przez Trumpa do miasta". Zanim został prezydentem, Trump narzekał na swojego poprzednika za pozwolenie na zbyt wysokie wskaźniki przestępczości w Chicago. Obecnie obwinia za to lokalnych urzędników.
Prokurator generalny William Barr zapowiedział, że do samego Chicago ma zostać wysłanych około 200 agentów federalnych, zaś 35 kolejnych do Albuquerque w Nowym Meksyku. 200 funkcjonariuszy wysłano już do Kansas City w stanie Missouri, gdzie nasilają się protesty i demonstracje po zastrzeleniu małego chłopca.