Prokuratura w Nantes wypowiadała się w tej sprawie wcześniej bardzo ostrożnie. Jak informowano, wolontariusz był "odpowiedzialny za zamknięcie świątyni" na kilkanaście godzin przed wybuchem pożaru.
Mężczyzna spędził noc z soboty na niedzielę w policyjnym areszcie. - Nie sądzę, żeby mógł podpalić katedrę. Uwielbia to miejsce - mówił w rozmowie z "Le Figaro" Jean-Charles Nowak, pracownik katedry. Dodał, że zatrzymany mężczyzna to "miła i uśmiechnięta, ale raczej milcząca osoba". Wolontariusz regularnie służy również podczas mszy św. Również proboszcz ks. Hubert Champenois oświadczył, że ma do mężczyzny "całkowite zaufanie".
W niedzielę wieczorem agencja AFP poinformowała o wypuszczeniu mężczyzny.
Ogień pojawił się w sobotę przed godz. 8, został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział około stu strażaków. Ogień strawił barokowe organy z XVII wieku. Całkowitemu zniszczeniu uległ także zabytkowy, kilkusetletni witraż. Ocalały natomiast renesansowe nagrobki ostatniego króla Bretanii, Franciszka II i jego żony.
Sady wskazują na duże prawdopodobieństwo podłożenia ognia jednocześnie w trzech miejscach.
Katedra św. Piotra i Pawła w Nantes jest utrzymana w stylu późnego, tzw. "płomienistego gotyku" o ostrych, wysokich łukach i bogatym zdobieniu, pełnym detali. Jej budowa trwała ponad 400 lat, między XV a XIX wiekiem. Na początku 1972 roku wybuchł w niej pożar, który strawił dach.