Prokuratura w Nantes wypowiada się w tej sprawie bardzo ostrożnie. Według niej zatrzymany wolontariusz był "odpowiedzialny za zamknięcie świątyni poprzedniego dnia". Prokurator Pierre Sennès, oświadczył, że "na obecnym etapie twierdzenie, że osoba ta jest zaangażowana w pożar, jest przedwczesne." Dodał, że nie znaleziono również śladów włamania w "zewnętrznych wejściach do budynku".
Mężczyzna spędził noc z soboty na niedzielę w policyjnym areszcie. Wiadomo, że miał wszystkie klucze do katedry. - Nie sądzę, żeby mógł podpalić katedrę. Uwielbia to miejsce - mówił w rozmowie z "Le Figaro" Jean-Charles Nowak, pracownik katedry. Dodał, że zatrzymany mężczyzna to "miła i uśmiechnięta, ale raczej milcząca osoba". Wolontariusz regularnie służył również podczas mszy św. Również proboszcz ks. Hubert Champenois oświadczył, że ma do mężczyzny "całkowite zaufanie".
Ogień pojawił się w sobotę przed godz. 8, został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział około stu strażaków. Ogień strawił barokowe organy z XVII wieku. Instrument, zbudowany przez organomistrza Girardeta w 1621 roku, był wielokrotnie restaurowany i powiększany. Przed pożarem miał 5500 piszczałek. Zawaleniem grozi również podest, na którym stały organy.
Całkowitemu zniszczeniu uległ także zabytkowy, kilkusetletni witraż. Ocalały natomiast renesansowe nagrobki ostatniego króla Bretanii, Franciszka II i jego żony.
Katedra św. Piotra i Pawła w Nantes jest utrzymana w stylu późnego, tak zwanego "płomienistego gotyku" o ostrych, wysokich łukach i bogatym zdobieniu, pełnym detali. Jej budowa trwała ponad 400 lat, między XV a XIX wiekiem. Na początku 1972 roku wybuchł w niej pożar, który strawił dach. Prace rekonstrukcyjne trwały wtedy 13 lat.