Gorąco w Paryżu i Londynie. Doszło do starć z policją, w ruch poszły butelki i kamienie

Przedstawiciele prawicowych ugrupowań starli się z policją w centrum Londynu - informuje Associated Press. W sobotę w stolicy Wielkiej Brytanii miały odbyć się też protesty przeciwko rasizmowi w ramach ruchu Black Lives Matter, jednak zostały one przełożone z powodu obaw o bezpieczeństwo. Do starć protestujących z policją doszło także w Paryżu.

W sobotę do Londynu przyjechały nie tylko osoby planujące protest w ramach ruchu Black Lives Matter, lecz także przedstawiciele prawicowych ugrupowań oraz członkowie grup kibolskich. Oficjalnie ci drudzy zebrali się po to, by strzec zabytków historycznych, które w zeszłym tygodniu stały się celem protestujących przeciwko rasizmowi.

Zamieszki w Londynie. Przedstawiciele skrajnej prawicy starli się z policją

Najwięcej osób zebrało się w pobliżu pomnika Winstona Churchilla oraz przy grobie nieznanego żołnierza przy Whitehall, które już w piątek zostały zabezpieczone specjalnymi panelami ochronnymi przed ewentualnymi zniszczeniami. Urzędnicy obawiali się, że rzeźby ucierpią, jeśli przedstawiciele skrajnej prawicy pod pretekstem rzekomej ochrony monumentów będą dążyli do konfrontacji z osobami protestującymi przeciwko rasizmowi.

Niektórzy protestujący rzucali butelkami i puszkami w funkcjonariuszy, podczas gdy inni próbowali przedrzeć się przez policyjne bariery. Inni śpiewali angielski hymn.

- Jestem zmęczony sposobem, w jaki władze przez dwa kolejne weekendy zezwoliły na akty wandalizmu przeciwko naszym narodowym zabytkom - mówił podczas protestów Paul Golding, lider skrajnie prawicowej grupy Britain First.

Przedstawiciele ruchu Black Lives Matter odwołali zaplanowaną na sobotę demonstrację mówiąc, że obecność przedstawicieli skrajnej prawicy zagraża bezpieczeństwu manifestujących. Mimo to w sobotę w Hyde Parku odbyła się mniejsza manifestacja przeciwko rasizmowi.

Przypomnijmy, że po zabójstwie w USA Afroamerykanina George'a Floyda przez policjanta, do którego doszło 25 maja w amerykańskim Minneapolis, podczas manifestacji w ramach Blac Lives Matter w wielu miastach świata doszło do zniszczenia zabytków, m.in. osób reprezentujących kolonializm. Taki los spotkał np. pomnik Krzysztofa Kolumba w Bostonie, któremu ucięto głowę.

W Wielkiej Brytanii śmierć George'a Floyda i protesty w ramach Black Lives Matter wywołały krajową debatę na temat dziedzictwa brytyjskiego imperium i jego roli w handlu niewolnikami. W Bristolu doszło do zniszczenia pomnika handlarza niewolników, Edwarda Colstona, który w zeszłą niedzielę został ściągnięty z cokołu i przetoczony do portu, gdzie następnie został wrzucony do rzeki. W Londynie z kolei na pomniku Churchilla napisano "był rasistą". 

Brytyjska policja postanowiła przygotować się na sobotnie protesty, wprowadzając liczne ograniczenia, by nie doszło do starć. Z kolei Bas Javid, komendant policji, zaapelował, by Brytyjczycy w ogóle nie gromadzili się w dużych grupach z powodu koronawirusa. Policja nakazała, że jeśli mimo apeli protesty się odbędą, manifestanci muszą ściśle trzymać się zaplanowanej trasy, a także udać się do domów przed godziną 17 pod groźbą aresztowania.

Zobacz wideo Były ambasador RP w USA o zabójstwie George'a Floyda

Francja. Do strać z policją doszło też w Paryżu

Do manifestacji doszło także w Paryżu, gdzie na Placu Republiki stawiło się od 15 do 20 tysięcy osób. Zdaniem urzędników, protest przeciwko rasizmowi był nielegalny i sprzeczny z obostrzeniami panującymi w związku z epidemią koronawirusa. Marsz w Paryżu zorganizowali zwolennicy Adama Traore, francuskiego czarnoskórego, który zmarł w areszcie policyjnym w 2016 r. w niejasnych okolicznościach, a którego śmierć do tej pory nie została wyjaśniona. -  Domagamy się tego samego - uczciwości dla wszystkich - mówiła podczas protestu siostra zmarłego, Assa.

W pewnym momencie niewielka grupa przedstawicieli skrajnej prawicy wspięła się na budynek, z którego widoczny był protest przeciwko rasizmowi. Wywiesili oni wielki sztandar z napisem "Żądamy sprawiedliwości dla ofiar rasizmu skierowanego przeciwko białym!". Mieszkańcy budynku wychylili się przez okna i częściowo zniszczyli transparent.

Policja starała się oddzielać główny protest od kontrmanifestacji. W pewnym momencie przedstawiciele skrajnej lewicy zaatakowali funkcjonariuszy kamieniami i butelkami. Czterech policjantów zostało rannych - podaje RMF FM.

Ostatecznie paryska policja wystrzeliła w kierunku głównej manifestacji gaz łzawiący, a także użyła granatów hukowych, wzywając do zakończenia zgromadzenia. 

Przeciwko przemocy policji na tle rasistowskim protestowano też w Marsylii, Lyonie, Montpellier, w Nantes czy w Bordeaux.

Więcej o: