Jak podaje Reuters lew został odebrany, ponieważ cyrk miał licencję tylko na cztery lwy. Pozostałe zwierzęta zostały w cyrku, ale ich zdrowie będzie monitorowane między innymi przez policjantów z prefektury regionu Eure na zachodzie Francji.
Na nagraniu udostępnionym w internecie widać lwa, który został odebrany w trakcie interwencji policjantów. Zwierzę jest bardzo wychudzone, przez skórę widać mu żebra i kości. Ma też wyraźne trudności z poruszaniem się w klatce.
- Pazury lwa zostały wyrwane, a jego zęby zostały opiłowane aż do dziąseł. To zwierzę bardzo cierpiało. Wygląda gorzej niż lwy czy inne zwierzęta z ogrodów zoologicznych prowadzonych w strefach wojennych - powiedziała Muriel Arnal z oranizacji One Voice, zajmującej się ochroną praw zwierząt.
Lew nie był wykorzystywany w pokazach cyrkowych, ale służył do reprodukcji. Na stałe zwierze zamknięte było w małej, metalowej klatce. Jak napisano na stronie organizacji Tonga Terre d'Accueil, lew waży 116 kilogramów - połowę mniej niż zdrowy osobnik w jego wieku (10-15 lat). 5 czerwca lew trafił do ośrodka, gdzie otrzymał imię Jon.
"Pomimo stanu fizycznego, jakiego nigdy nie widzieliśmy u takiego zwierzęcia, Jon ma bardzo łagodny charakter. Nie wykazuje oznak agresji, a nawet szuka kontaktu z opiekunami. Naszym głównym celem jest przywrócenie mu sił. Po pierwszych kilku dniach spędzonych u nas odkrył wyjście na zagrodę zewnętrzną. Tam bawił się piłką i patykami. Z apetytem zjada wszystkie oferowane mu posiłki. Zrobimy wszystko, żeby zaoferować mu najlepszą opiekę. Nadal jednak bardzo cierpi przez rany - świeże i stare, które są widoczne na jego ciele" - napisano w komunikacie Tonga Terre d'Accueil.
One Voice od lat śledziło działalność tego cyrku. Skargi składane do władz regionu w 2018 roku niestety nie skutkowały żadnym działaniem. - Francja jest jednym z niewielu krajów w Europie, które nie zakazały wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach - dodaje aktywistka. W Polsce o całkowity zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach walczy Kampania Cyrk Bez Zwierząt.