Ceremonia pożegnalna George'a Floyda. Cisza przez symboliczne 8 min 46 sek. "Zabiła go pandemia rasizmu"

W Stanach Zjednoczonych jest o wiele spokojniej, niż w ostatnich dniach. Mimo ogromnej liczby demonstracji przeciwko rasizmowi zanotowano niewiele aktów przemocy. W niektórych miastach zniesiono już godziny policyjne. W Minneapolis odbyła się ceremonia upamiętniająca George'a Floyda.

- On nie zmarł z powodu zwykłej choroby. Zmarł z powodu niewydolności amerykańskiego systemu sprawiedliwości - mówił podczas prywatnej ceremonii działacz na rzecz praw Afroamerykanów, pastor Al Sharpton. Podobnych słów użył Benjamin Crump, przedstawiciel rodziny George'a Floyda. - To nie pandemia koronawirusa zabiła Floyda. To inna pandemia. Pandemia rasizmu i dyskryminacji - mówił.  

Zebrani stali w ciszy przez 8 minut i 46 sekund, tak samo długo jak policjant Derek Chauvin klęczał na szyi ofiary. 

W uroczystości pod hasłem "Zdejmijcie kolana z naszych karków" wzięła udział rodzina Floyda, działacze społeczni, artyści i lokalni politycy, którzy zgromadzili się przy pomalowanej na złoto trumnie w sanktuarium North Central University.

W USA tylko protesty pokojowe

Tymczasem w kilkudziesięciu amerykańskich miastach odbywały się demonstracje przeciwko rasizmowi i brutalności policji wobec Afroamerykanów. Brało w nich udział od kilkuset do kilku tysięcy osób. Nie towarzyszyły im zamieszki i akty przemocy. W Nowym Jorku grupy protestujących maszerowały po mieście mimo godziny policyjnej. Po 21:00 funkcjonariusze zaczęli aresztowania.

Dość tolerancji. Ci ludzie nie powinni być na ulicach - mówił komisarz policji Terence Monahan, informując o aresztowaniu co najmniej 60 osób.

W Waszyngtonie gdzie z powodu uspokojenia sytuacji zniesiono godzinę policyjną, demonstracja skończyła się, gdy nad miasto nadeszła burza. Część protestujących powróciła po dwóch godzinach w rejon Białego Domu. Protest przebiegał spokojnie.

Zobacz wideo W USA obywatele protestują przeciwko dyskryminacji oraz brutalności funkcjonariuszy
Więcej o: