USA. Donald Trump twierdzi, że nie chował się w bunkrze. "To była bardziej inspekcja"

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaprzeczył medialnym doniesieniom, z których wynikało, że w ubiegły piątek schował się w podziemnym bunkrze, gdy w pobliżu Białego Domu doszło do demonstracji. Polityk stwierdził, że zszedł do schronu nie po to, aby się schować, ale po to, żeby dokonać inspekcji.

Przypomnijmy, że w piątek 29 maja w pobliżu Białego Domu doszło do demonstracji związanych ze śmiercią George'a Floyda. Agencja informacyjna Associated Press oraz amerykańskie media informowały, że prezydent USA został sprowadzony do podziemnego schronu przez agentów Secret Service. Informacje te potwierdziły źródła związane z Białym Domem. Donald Trump miał być wstrząśnięty i obawiać się o swoje bezpieczeństwo.

Donald Trump: Byłem w bunkrze przez bardzo krótki okres czasu

Podczas wywiadu dla Fox News Radio, którego udzielił w środę 3 czerwca, Donald Trump zaprzeczył niektórym doniesieniom amerykańskich mediów. Potwierdził, że był w podziemnym bunkrze, ale nie dlatego, że się chował. 

Zszedłem na dół w ciągu dnia i byłem tam przez bardzo krótki okres czasu. To była bardziej inspekcja. W ciągu dnia nie było problemu. [...] Powiedzieli, że to dobry moment, aby zejść na dół, rzucić okiem, bo może kiedyś będę go [schronu - red.] potrzebować.

Dziennikarz CNN Chris Cillizza analizując środowy wywiad Donalda Trumpa, stwierdził, że prezydent USA miał potrzebę zapewnienia, że wcale się nie chował, bo słabość jest tym, czego nienawidzi najbardziej.

"Wyobrażenie jego samego kulącego się w podziemnym bunkrze, podczas gdy protestujący stali przed bramami Białego Domu, jest czymś, czego nie może zaakceptować. To człowiek, który opowiadał sobie historię swojego życia - tę, w której zawsze jest najtwardszy, najmądrzejszy i najbardziej lubiany - przez całe swoje dorosłe życie. Choć jego obraz siły jest głęboko wypaczony, to wszystko, co ma. To element składowy, na którym Trump zbudował swoją osobę i karierę - w polityce i poza nią" - pisze Cillizza.

Zobacz wideo Prezydent Trump zapowiada użycie wojska przeciwko protestującym

Protesty po śmierci George'a Floyda

Przypomnijmy, że w piątek 29 maja protesty w Waszyngtonie miały stosunkowo łagodny przebieg. Manifestujący wznosili hasła krytykujące prezydenta USA, ale nie dochodziło do poważniejszych incydentów. W weekend sytuacja się zmieniła - po zmroku pokojowe demonstracje przeradzały się w zamieszki, podczas których dochodziło m.in. do ataków ze strony policji i plądrowania sklepów. Donald Trump zaczął coraz ostrzej mówić o protestujących. W sobotę zagroził, że na tych, którzy przedrą się przez kordon przed Białym Domem, będą czekać "najwścieklejsze psy i najbardziej złowieszcza broń", jaką kiedykolwiek widział. 

George Floyd zmarł w poniedziałek 25 maja w wyniku interwencji policji. Mężczyzna został zatrzymany, ponieważ obsługa sklepu spożywczego zgłosiła, że mógł zapłacić za zakupy sfałszowanym banknotem 20-dolarowym. Policja utrzymuje, że w czasie zatrzymania Floyd stawiał "fizyczny opór". Idąc do radiowozu, 46-letni Afroamerykanin upadł na ziemię, a jeden z policjantów - Derek Chauvin - przygniótł kolanem jego szyję i plecy, pozostając w tej pozycji ponad osiem minut. W tym czasie Floyd wielokrotnie mówił, że nie może oddychać i prosił policjanta, aby go nie zabijał. Podobne prośby kierowali do mundurowego świadkowie całego zdarzenia, jednak ten nie ustąpił. 

Więcej o: