W USA nie ustają protesty i zamieszki po tym, jak Afroamerykanin George Floyd zginął podczas policyjnego zatrzymania. Funkcjonariusz, oskarżony o spowodowanie jego śmierci, stanie przed sądem. Policjant przez ponad 8 minut klęczał na szyi Floyda, mimo iż mężczyzna mówił mu, że nie może oddychać.
Od poniedziałku przez kraj przetaczają się różne demonstracje przeciwko policyjnej agresji. Niestety w wielu miejscach pokojowe protesty przerodziły się w zamieszki. Policja używała gazu łzawiącego i granatów hukowych.
W niektórych miejscach demonstranci palili policyjne samochody i plądrowali sklepy. Władze kilku miast wezwały Gwardię Narodową, aby pomogła przywrócić spokój. Były też przypadki agresji ze strony policji - w Nowym Jorku auta służb po prostu wjechały w tłum protestujących.
W efekcie tych wszystkich zdarzeń w 25 miastach w 16 amerykańskich stanach wprowadzono godzinę policyjną. Mimo niepokoju społecznego wiele wskazuje na to, że ostatnia zapowiedź Donalda Trumpa - złożona oczywiście na Twitterze - może dolać tylko oliwy do ognia.
Prezydent USA napisał jedynie:
Stany Zjednoczone Ameryki uznają Antifę za organizację terrorystyczną.
Warto dodać, że Trump i jego środowisko obarczają winą za niepokoje zewnętrznych, skrajnie lewicowych agitatorów.
Na razie jego wpis to tylko zapowiedź, niepoparta działaniami, ale w sieci zawrzało. Pojawiają się obawy, że będzie to wykorzystane przeciwko wszelkiego rodzaju lewicowym i antyrasistowskim grupom. Sama Antifa jest bowiem trudna do sklasyfikowania jako "organizacja". To ogólne określenie na różnego rodzaju grupy, które klasyfikują siebie jako antyfaszyści.
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego stanu New Jersey uznaje od kilku lat szeroko pojętą Antifę jako potencjalne "zagrożenie terrorystyczne".
W ostatnich latach w USA głośne były głównie ataki skrajnie prawicowych zamachowców (np. strzelanina w El Paso w 2019 r. czy zamach na synagogę w Pittsburghu w 2018 r.).