Budowa, eksplozje i wykupywanie ziemi. SpaceX niszczy życie w malutkiej wsi w Teksasie

SpaceX znów przykuwa uwagę świata pierwszym od dziwięciu lat załogowym lotem w kosmos z terytorium USA. Jednak gdy wszyscy mówią o locie z Centrum Kosmicznego Kennedy'ego na Florydzie, na drugim końcu kraju firma Elona Muska niszczy spokojne życie małej wsi. Testowane są tam rakiety SpaceX - tuż obok domów i plaży chętnie odwiedzanej przez mieszkańców.
Zobacz wideo Kosmos, pozwy i miliony - Elon Musk

Kilkadziesiąt domów, dwie drogi, plaża i kapliczka oraz... centrum lotów w kosmos. Tak wygląda wieś Boca Chica tuż przy granicy stanu Teksas oraz Meksyku. To niewielka społeczność, założona (wtedy pod inną nazwą) przez polskich imigrantów z klasy robotniczej, teraz zamieszkiwana w dużej mierze przez emerytów. Spokojne życie skończyło się tam po 2014 roku, kiedy SpaceX zdecydowało się zbudować tam centrum lotów kosmicznych - opisuje w artykule z lutego bieżącego roku "Esquire". 

Starając się o pozwolenie na budowę centrum w południowo-wschodnim narożniku Teksasu, SpaceX mówiło o dwunastu startach rakiety rocznie i obiecywało gospodarczą transformację regionu, zyski, nowe miejsca pracy - w zamian za sprzyjające warunku od władz stanowych i zastrzeżenie, że uczęszczana przez miejscowych plaża będzie musiała raz na jakiś czas zostać zamknięta. Musk uzyskał przychylne warunki i od 2014 roku wystartowały prace w Boca Chica. Postępowały powoli - konieczne było m.in. utwardzenie podmokłych terenów. Postępowało za to wykupywanie ziemi i domów. 

W maju ubiegłego roku SpaceX złożyło wniosek o zgodę na zmianę profilu działalności - z centrum komercyjnych lotów rakiet Falcon na siedzibę "programu prób eksperymentalnych". Chodziło o testowanie tam nowego typu rakiety - potężnego statku Starship. Wtedy zaczęły się prawdziwe utrudnienia. Prototyp budowano na zewnątrz, lampy rozświetlały noc, ciszę zaburzał szum maszyn i agregatów - opisuje Esquire. Pierwszy test prototypu wywołał pożar, spłonęło kilkadziesiąt hektarów trwa. Pomimo letnich upałów, mieszkańcy coraz częściej nie mogli pojechać na plażę. Zamykana była też jedyna droga prowadząca do wsi, czasem odcinając w niej ludzi. Niektóre nieudane testy kończyły się eksplozjami. Mieszkańcy relacjonowali, że służby każą im wychodzić z domów w trakcie testów na wypadek, gdyby fala uderzeniowa po wybuchu wybiła szyby w domach.

 
 

SpaceX wykupuje wieś

We wrześniu mieszkańcy dostali kurierem list od firmy Muska. Poinformowano w nim, że "wzrost aktywności lotów kosmicznych" będzie sprawiał, iż "minimalizowanie utrudnień stanie się coraz trudniejsze". SpaceX chciał wykupić ich domy. Zaoferowano trzykrotność szacownej wartości i poinformowano, że oferta wygasa za dwa tygodnie.

Tuż przed upływem tego terminu mieszkańców zaproszono na pokaz nowej rakiet, Starship Mk1. Na prezentacji Musk mówił dziennikarzom o wzroście aktywności w Boca Chica i zapewniał, że choć ryzyko dla mieszkańców jest niewielkie, to nie jest "znikome" - dlatego najlepiej będzie wykupić ich ziemię. Wysłuchał też samych mieszkańców. W końcu część zgodziła się na oferty wykupu, ale niektórzy zdecydowali się zostać w swoich domach. To wywołało podziały w społeczności. 

Starship i placówka w Boca Chica jest kluczowa dla SpaceX, w tym programu umieszczenia na orbicie setek satelitów i Musk chciałby, by wykonywano stamtąd nawet kilka startów dziennie. W lutym jeszcze około 10 rodzin odmawiało sprzedania swoich nieruchomości. 

Mieszkańcy wyprowadzają się ze względu na zagrożenie i utrudnienia. Jednak serwis Intelligentliving.co opisuje, że Musk chce zbudować w Boca Chica nie tylko centrum lotów, ale też "wioskę SpaceX". Firma opisuje ją jako "cudowne miejsce do życia i pracy" oraz "prywatny port kosmiczny z okiem na Marsa". Poza mieszkaniami mają tam być także miejsca do spędzania wolnego czasu, imprez czy uprawiania sportu. 

"To wkurzające. Jest tak mało miejsc podobnych do Boca Chica. Pięknych, niezurbanizowanych, uwielbianych przez mieszkańców, ważnych przyrodniczo. Miejsc, gdzie ludzie bez dużych pieniędzy mogą żyć blisko plaży. I Elon Musk przejął je, ponieważ tego chciał" - skomentowała sprawię dziennikarka Rachel Monroe.

"Esquire" pisze, że ani Musk, ani SpaceX nie odpowiedzieli na prośby o komentarz do artykułu. Magazyn przywołał cytat Muska odnoszący się do innej sytuacji - kiedy SpaceX musiał czasowo wstrzymać prace w innej placówce, ponieważ sąsiadujący z nią koncern zbrojeniowy Lockheed Martin wyraził obawy, iż testowane rakiety uszkodzą należącą do niego infrastrukturę. - Ktoś buduje dom obok ciebie i mówi, że masz się wyprowadzić ze swego domu. Co do cholery?! Będziemy o to walczyć, bo to fundamentalnie nie fair - powiedział wtedy. 

Więcej o: