Ile dokładnie takich łodzi pływa po oceanach, wiedzą tylko kartele narkotykowe. Jest jednak pewne, że ostatnie dwa lata to prawdziwa eksplozja liczby ich zatrzymań. O ile w latach 2007-2017 było to od kilku do kilkunastu incydentów rocznie, o tyle w 2018 roku już 35, a w 2019 roku 36.
Ile się przedostaje? Być może nawet ponad setka. Tak sugeruje prawdopodobnie najlepiej poinformowany w temacie cywilny ekspert H I Sutton, który właśnie wydaje książkę poświęconą "narkołodziom" podwodnym (po angielsku to brzmi znacznie lepiej - "narcosub"). Według jego nieoficjalnych informacji udaje się zatrzymać jedynie od 5-15 procent. Oznacza to, że te informacje, które trafiają do wiadomości publicznej, to jedynie niewielki czubek góry lodowej.
Co do zasady to w zdecydowanej większości łodzie przemytników nie są pełnoprawnymi łodziami podwodnymi. Taka nazwa jednak do nich przylgnęła, wspomniane anglojęzyczne "narcosubs". Tak naprawdę to zazwyczaj jednostki o minimalnej wolnej burcie. W uproszczeniu chodzi o to, aby jak najmniej wystawały nad powierzchnię wody a co za tym idzie były jak najtrudniej wykrywalne okiem i radarem. Najpopularniejsze modele przypominają coś w rodzaju dużej szalupy zabudowanej od góry. Nad wodę wystaje właściwie tylko pokład i bardzo niska nadbudówka z oknami dla sternika. Są prawie całkowicie zanurzone, ale nie mogą tego w żaden sposób kontrolować.
Większość przechwyconych 'narcosubs' to jednostki tego rodzaju. W tle kuter USCG Fot. USCG
Nie są to konstrukcje wyrafinowane. Buduje się je w prymitywnych "stoczniach" ukrytych w bagiennych nadmorskich lasach namorzynowych i dżunglach Ameryki Południowej, głównie kolumbijskich. Najczęściej to niewiele ponad szopa kryta grubą folią schowana pod drzewami nad brzegiem jakiegoś błotnistego dopływu rzeki wpadającej do oceanu. Podstawowy materiał konstrukcyjny to włókno szklane (jest przeźroczyste dla radaru). W dziobie są zbiorniki paliwa. Za nimi przedział na ładunek w postaci kilku ton narkotyków. Dalej w kierunku rufy mały przedział dla załogi ze spartańskim wyposażeniem a na samej rufie silnik nadający pojazdowi skromną prędkość rzędu może dziesięciu węzłów, czyli niecałych 20 km/h.
Dzięki dużym zbiornikom paliwa łodzie są w stanie pokonać trzy tysiące kilometrów a nawet więcej. Załoga jest przeważnie dwuosobowa. Warunki podróży ma bardzo ciężkie (hałas, wibracje i wyziewy z silnika połączone z brakiem wentylacji, nie wspominając o takich wygodach jak toaleta) a ta może trwać tydzień albo i dłużej. Jednak nagrodą za udane dotarcie do celu ma być kilkanaście tysięcy dolarów na głowę albo i więcej, co dla biednych rybaków z Ekwadoru czy Kolumbii jest kwotą bajońską i wartą ryzyka oraz niewygód.
Fragment wnętrza standardowej 'narcosub'. Przedział załogi i drzwi do ładowni z narkotykami Fot. USCG
Trafiają się jednak bardziej skomplikowane konstrukcje. W tym prawdziwe lodzie podwodne. Jak opisuje na swoim blogu H I Sutton (kopalnia wiedzy na temat okrętów podwodnych i różnych egzotycznych pojazdów podwodnych, warte odwiedzenia dla osób zainteresowanych), kartele zaczęły eksperymentować z tego rodzaju jednostkami w połowie lat 90. Wcześniej powszechnie używały bardzo szybkich motorówek, które nocą i przy dużej prędkości przedzierały się do wybrzeża USA. Walczący z zalewem narkotyków Amerykanie zaczęli jednak w latach 80. rozbudowywać sieć radarów i wysyłać na regularne patrole okręty oraz samoloty, co skutecznie zakończyło erę dominacji motorówek.
Poszukując sposobu na uniknięcie sprawniejszej kontroli na oceanach kartele postanowiły więc zejść pod wodę. Pomógł upadek ZSRR i pojawienie się na "rynku" wielu doświadczonych inżynierów z byłych radzieckich biur konstrukcyjnych. W latach 90. miały swój początek prawdopodobnie najambitniejsze projekty pełnoprawnych łodzi podwodnych. W 1994 roku w kolumbijskim parku narodowym Tayrona służby zdobyły jedną prawie gotową do zwodowania. Rok później podobną, choć budowaną według powiększonego i ulepszonego projektu, przechwycono w Kartagenie. W 2000 roku w mieście Facatativa przejęto prawdopodobnie najbardziej zaawansowaną konstrukcję, zaprojektowaną przez Rosjan pełnoprawną łódź podwodną długą na 30 metrów o załodze liczącej 12 osób, zdolnej zanurzyć się na prawdopodobnie sto metrów i przewieźć 150 ton narkotyków. Nie zdążono jej ukończyć.
Jedna z najbardziej zaawansowanych 'narcosubs', przejęta na terenie Ekwadoru w 2011 roku. Mogła zanurzać się całkowicie na niewielką głębokość Fot. DEA
W takich warunkach są budowane, obsługiwane i ładowane łodzie przemytników. Infrastruktura jest symboliczna Fot. DEA
Po dekadzie poświęconej na próby budowy pełnoprawnych łodzi podwodnych kartele około 2005 roku skoncentrowały się na znacznie prostszych i tańszych w budowie jednostkach w rodzaju tych, które są dzisiaj standardem. W 2010 i 2011 przechwycono jeszcze dwie nieukończone duże łodzie podwodne, zdolne zanurzać się na kilka metrów, jednak od tego czasu tego rodzaju konstrukcje już się nie pojawiają. Nie wiadomo czy jakaś została kiedyś z powodzeniem użyta. Nie ma publicznych informacji na ten temat. H I Sutton twierdzi na podstawie swoich nieoficjalnych źródeł, że owszem, były z powodzeniem używane. Dzisiaj kartele mają jednak zdecydowanie stawiać na ekonomię skali - więcej mniejszych i masowo budowanych jednostek. Jeśli jakieś zostaną przechwycone, to strata stosunkowo mała i cały biznes nadal się opłaca.
Główny obszar działania "narcosubs" to Pacyfik. Konkretniej obszar pomiędzy wybrzeżem Kolumbii a Meksyku. Standardowa trasa do pokonania to około trzech tysięcy kilometrów. Masowo produkowana w Kolumbii kokaina jest przerzucana morzem, ponieważ pozwala to uniknąć kontroli na szeregu granic lądowych w państwach Ameryki Środkowej. W Meksyku narkotykiem zajmują się tamtejsze kartele, które mają swoje sposoby na przerzucenie jej na główny rynek konsumpcji - USA.
W rozmowie z AFP kolumbijski admirał Hernando Enrique Mattos Dager, dowodzący siłami wydzielonymi do zwalczania morskiego przemytu, stwierdził że zdecydowana większość kokainy "eksportowanej" z Kolumbii jest transportowana morzem. W 80 trasą pacyficzną a reszta przez wody karaibskie. W 2019 roku kolumbijskie władze przechwyciły 433 tony kokainy, z czego ponad połowę marynarka wojenna. Ogólna produkcja kolumbijskich karteli jest jednak szacowana na ponad tysiąc ton rocznie.
Inny rodzaj 'narcosub'. Ta jednostka mogła całkowicie zanurzyć kadłub, wystawiając nad powierzchnię wody jedynie szczyt masztu (chrap) Fot. USCG
Na łodzie przemytników w dalszej części trasy polują też Amerykanie i w mniejszym stopniu marynarki państw Ameryki Środkowej. Ze strony amerykańskiej to w większości zajęcie kutrów Straży Wybrzeża (USCG). Kuter brzmi mało imponująco, ale to tradycyjna nazwa dla jednostek które faktycznie są znacznie większe. Kilka takich, często wspieranych przez normalne okręty i samoloty US Navy, regularnie krąży po Pacyfiku i Morzu Karaibskim polując na przemytników.
Na przykład od maja do lipca 2019 roku na zachód od Ameryki Środkowej krążyły trzy kutry USCG. W tym czasie przechwyciły łącznie 40 ton narkotyków na pokładach 14 różnych jednostek. Od łodzi rybackich, przez motorówki po "narcosubs". Nagranie z zatrzymania jednej z tych ostatnich przez załogę kutra USCG Munro jest zamieszczone na początku tekstu. Łączna wartość przechwyconych tylko w te trzy miesiące narkotyków ma wynosić szacunkowe pół miliarda dolarów.
Wyładunek narkotyków z przechwyconej łodzi. Większość jest następnie zatapiana Fot. USCG
Co ciekawe łodzie przemytników nie tylko podróżują z Kolumbii do Meksyku. W listopadzie 2019 roku u wybrzeży Hiszpanii przejęto pierwszy transport transatlantycki. Jak pisze H I Sutton, nieoficjalne doniesienia o takim kanale przemytu krążyły już od dawna, jednak to dopiero pierwsze skuteczne przechwycenie. Przemytnicy prawie zatopili łódź, ale Hiszpanom udało się ją utrzymać na powierzchni (celowe zatopienie celem zatarcia śladów to częsty zabieg załóg). Była wyjątkowo długa, bo miała aż 22 metry podczas gdy standardem dla tych zatrzymywanych na wodach amerykańskich jest kilkanaście. Później ustalono, że wyruszyła w drogę z okolic miasta Manaus nad Amazonką w Brazylii. Oznacza to, że do momentu zatrzymania pokonała ponad siedem tysięcy kilometrów.
Przechwycenie u wybrzeży Hiszpanii jest tylko potwierdzeniem międzykontynentalnego zasięgu floty karteli narkotykowych. Szybko wzrastająca liczba zatrzymań dodatkowo sugeruje ogólne zwiększanie jej liczebności. Wszystko wskazuje na to, że "narcosubs" stają się czymś bardzo powszechnym, choć zaledwie dekadę temu były wielką rzadkością.
Łódź przemytników spoczywająca na dnie w pobliżu Florydy. Została zatopiona przez załogę, kiedy ta zorientowała się, że została wykryta Fot. US Navy